Rycina Gabriela Grubera przedstawiająca krużganki wewnętrzne w kolegium jezuickim w Połocku. W 1812 r. kolegium zostało przekształcone w Akademię Połocką. Fot. Polona
Rozwój życia duchowego na skalę nieznaną w Europie
Prof. Krzysztof Ożóg
Po sześciu wiekach bliskich relacji ze Stolicą Apostolską w Rzymie, poczynając od chrztu Mieszka I w 966 r., Polska, a właściwie Rzeczpospolita, znalazła się w połowie XVI w. na poważnym zakręcie dziejowym. Wtedy przeżywała ona swój złoty wiek, nazwany przez prof. Andrzeja Nowaka „trudnym złotym wiekiem”, a to dlatego, że pojawiły się na jej horyzoncie zagrożenia nie tylko polityczne, ale również religijne, wynikające z zamieszania w Kościele katolickim spowodowanego wystąpieniami Marcina Lutra i innych reformatorów.
Kryzys reformacyjny
Nowinki religijne związane z ruchem reformacyjnym, zapoczątkowanym przez Marcina Lutra, szybko dotarły na ziemie polskie. Przede wszystkim do kręgów niemieckojęzycznego mieszczaństwa w Prusach Królewskich i Wielkopolsce, a także nieco później w Krakowie. Tam luteranizm szerzył się już od trzeciej dekady XVI w. Zygmunt Stary próbował przeciwdziałać rozpowszechnianiu się reformatorskich idei. Już w 1520 i 1523 r. ogłosił edykty zakazujące przywożenia książek propagujących poglądy reformatorów. Upoważnił ponadto rektora Uniwersytetu Krakowskiego do sprawdzania wszystkich druków i książek wydawanych w Polsce. Z drugiej zaś strony dopuścił do sekularyzacji zakonu krzyżackiego w Prusach i zgodził się na przyjęcie w 1525 r. nauki Lutra przez Albrechta Hohenzollerna, co doprowadziło do powstania pierwszego luterańskiego państwa w Europie.
Poglądy Jana Kalwina zaczęły przenikać do Krakowa i szlachty małopolskiej oraz litewskiej w ostatnich latach panowania Zygmunta Starego. Gorliwym szerzycielem idei Kalwina stał się w środowisku krakowskim Franciszek Lismanin, były franciszkanin i spowiednik królowej Bony. W czasach panowania ostatniego Jagiellona kalwinizm przyjęło około 20 proc. szlachty polskiej, głównie magnaterii i zamożnej szlachty. Również najbardziej wpływowe rody magnackie na Litwie na czele z Radziwiłłami, Pacami i Chodkiewiczami porzuciły katolicyzm na rzecz nauki Kalwina. Wśród wyznawców kalwinizmu szybko doszło do wewnętrznych sporów i podziałów.
Zygmunt Stary nie rozpoczął represji wobec zwolenników reformacji, ale był jej zdecydowanym przeciwnikiem. Natomiast jego następca, Zygmunt August, prowadził umiarkowaną politykę wobec obozu katolickiego i protestanckiego; na urzędy senatorskie mianował jednych i drugich. W przypadku biskupstw król powierzał je gorliwym katolikom, jak np. Stanisławowi Hozjuszowi biskupstwo chełmińskie, a potem warmińskie, oraz duchownym sympatyzującym z ideą Kościoła narodowego, np. Jakubowi Uchańskiemu biskupstwo chełmskie, włocławskie i w końcu arcybiskupstwo gnieźnieńskie. Zygmunt August daleki był od przywracania katolicyzmu na ziemiach najbardziej objętych reformacją. Dlatego w latach 1557–1559 nadał przywileje wielu miastom pruskim, które umożliwiły im przyjęcie luteranizmu, co przyspieszyło rozwój tego wyznania w Prusach Królewskich. Na żądania innowierczej szlachty monarcha zawiesił w 1552 r. wykonywanie przez aparat państwa wyroków sądów kościelnych, co ostatecznie zniósł sejm z roku 1562/63. Z drugiej strony król popierał stworzenie stałej nuncjatury w Polsce i zakazywał przejmowania siłą świątyń katolickich przez protestantów i publicznych bluźnierstw przeciw Najświętszemu Sakramentowi. Z rezerwą odnosił się monarcha wobec idei Kościoła, którą prezentowali niektórzy członkowie polskiego episkopatu od połowy XVI w. Lansowana ona była przez biskupa chełmskiego Jakuba Uchańskiego (potem biskupa włocławskiego i w końcu od 1562 r. prymasa) oraz biskupa włocławskiego Jana Drohojowskiego. Wsparł ją wybitny myśliciel Andrzej Frycz Modrzewski w dziele Commentariorum de Republica emendanda libri quinque (Rozważań o naprawie Rzeczypospolitej ksiąg pięcioro). Król Zygmunt August na żądania sejmu w 1555 r. wysłał do Stolicy Apostolskiej Stanisława Maciejowskiego z postulatami liturgii w języku narodowym, komunii pod dwiema postaciami, zniesienia celibatu dla księży i zwołania soboru narodowego. Papież Paweł IV odmówił zgody na te postulaty.
Ideę Kościoła narodowego zwalczał pochodzący z Krakowa Stanisław Hozjusz, biskup warmiński od 1551 r., który już jako biskup chełmiński w latach 1549–1551 był wybitnym obrońcą wiary katolickiej w swojej diecezji, mężem opatrznościowym dla Kościoła polskiego i powszechnego w jego najtrudniejszym okresie. Z niezwykłą gorliwością bronił katolicyzmu i toczył polemiki z protestantami słowem i piórem. Jego najsłynniejsze dzieło Confessio fidei catholicae Christiana (Chrześcijańskie wyznanie wiary katolickiej), opublikowane po raz pierwszy w 1558 r., zostało przełożone na kilka języków. W ciągu zaledwie dwudziestu lat doczekało się 30 wydań. W 1558 r. Hozjusz z polecenia papieża udał się do Rzymu i pełnił szereg misji mających na celu powstrzymanie reformacji. Godność kardynała otrzymał w 1561 r. Jako legat Pawła IV w latach 1562–1563 odegrał ważną rolę w ostatnim etapie soboru trydenckiego. Po powrocie do kraju wraz z nuncjuszem papieskim Giovannim Commendonem skutecznie zablokował w 1564 r. na synodzie prowincjonalnym plan prymasa Jakuba Uchańskiego ustanowienia Kościoła narodowego. Mimo wahań ze strony episkopatu Zygmunt August przyjął na sejmie w Parczowie 7 sierpnia 1564 r. postanowienia soboru trydenckiego z rąk nuncjusza i publicznie je zaakceptował. Do końca swego panowania prowadził politykę tolerancyjną wobec protestantów bez nadmiernego faworyzowania katolików.
Polsko-litewska monarchia Jagiellonów była wyjątkowym krajem w szesnastowiecznej Europie, bowiem nie doszło w nim do zbrojnych konfliktów wewnętrznych na tle religijnym. Zygmunt August nie uległ zasadzie cuius regio eius religio (czyj kraj, tego religia) przyjętej w Rzeszy Niemieckiej w pokoju augsburskim w 1555 r., która przyczyniała się do krwawych prześladowań innowierców bądź katolików w zależności od wyznania panującego. Od nieomal dwóch stuleci w Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim pokojowo żyli obok siebie katolicy i prawosławni Rusini, a także Ormianie, Żydzi, a nawet muzułmańscy Tatarzy. Tak o tym fenomenie wyraził się nuncjusz apostolski w Polsce w latach 1563–1565 Giovanni Commendone, doskonale orientujący się w rzeczywistości podzielonej konfesyjnie Europy: „nie masz kraju, gdzie by równie każdy wolniej wierzył i nie wierzył w to, co chce i nie chce”. Na tym polegała wyjątkowość monarchii Jagiellonów i rodzącej się Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
W okresie żywiołowego rozwoju ruchu reformacyjnego w Rzeczypospolitej aż do lat osiemdziesiątych XVI w. nastąpiło gwałtowne załamanie się wielu sfer życia Kościoła katolickiego. Szczególnie było to widoczne w zmniejszeniu się liczby zakonników w najbardziej znaczących klasztorach mendykanckich (żebraczych). Np. na początku XVI w. w polskiej prowincji dominikanów było ok. 1000 zakonników, zaś w 1580 r. już tylko 300. Podobnie było u franciszkanów konwentualnych, których liczba zmniejszyła się z 400 do 260 zakonników, czy bernardynów – z 700 do 400. W diecezji krakowskiej, a więc w ziemiach krakowskiej, sandomierskiej i lubelskiej, ok. 1580 r. znalazło się w rękach protestantów 20–30 proc. parafii, zaś w diecezji poznańskiej już 50 proc. Duża liczba kościołów parafialnych została przejęta przez protestantów w archidiecezji gnieźnieńskiej i diecezjach chełmińskiej oraz włocławskiej. W diecezji warmińskiej po sekularyzacji Prus Książęcych 182 parafie katolickie, leżące w granicach władztwa Albrechta Hohenzollerna, uległy likwidacji. Z drugiej strony na terenie Rzeczypospolitej w latach 1570–1580 istniało ok. 1000 zborów protestanckich, w tym połowa kalwińskich, zaś w senacie w 1569 r. zasiadało 45 proc. innowierców. Powyższe liczby przybliżają skalę kryzysu Kościoła i ekspansji protestantyzmu.
Szkoły jezuickie jako remedium
W dziejach Kościoła katolickiego w Rzeczypospolitej niezwykłą rolę odegrali jezuici, którzy „pragnąc służyć Kościołowi i bliźnim”, przyjęli, jako pierwsi w Kościele, kształcenie umysłowe i wychowanie moralne oraz religijne młodzieży za swoje podstawowe zadanie i misję, aby w ten sposób postawić tamę reformacji. Św. Ignacy Loyola i jego współbracia odeszli przy tym od modelu średniowiecznego kształcenia, opartego głównie o dzieła Arystotelesa, opracowując program wzorowany na kształceniu typu humanistyczno-latynistycznego, który zakładał gruntowne poznanie języka i literatury klasycznej łacińskiej i greckiej jako najbardziej rozwijające uczniów i służące nie tylko przekazywaniu ówczesnej wiedzy, ale także kształtowaniu ich myślenia i charakteru.
W kolegiach, stanowiących najbardziej rozpowszechniony typ szkoły średniej, jezuici wprowadzili podział na klasy (gramatyki, poetyki, retoryki, filozofii i teologii) oraz zróżnicowane metody pracy dydaktycznej (wykłady, lektury, ćwiczenia, powtórki, prace pisemne, oracje i egzaminy). Trudną do przecenienia rolę odgrywał w każdej szkole jezuickiej teatr szkolny, który oparty był na zasadach poetyki i literatury antycznej; czerpał z nich wzorce stylistyczne oraz retoryczne. Angażował uczniów w przygotowanie spektakli oraz wystawianie dla publiczności sztuk antycznych i współczesnych, widowisk religijnych, misteriów liturgicznych. Był formą artystycznej pracy z młodzieżą, a równocześnie służył propagowaniu nowoczesnej katechezy (prawd wiary), wzorców moralnych w nawiązaniu do tradycji rzymskiej i greckiej oraz postaci świętych. Pogłębiał przeżycia religijne w czasie świąt poprzez inscenizacje misteriów. Jednym z teoretyków teatru szkolnego był wybitny polski poeta i zarazem jezuita Maciej Sarbiewski. W szkole działał ponadto chór i orkiestra.
Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.
Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej
Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.