Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Symbol historycznej próby, w której Kościół sprawdza swoje siły

Aktualności

29.09.2021 10:29

 Kard. prymas Stefan Wyszyński i kard. Karol Wojtyła na krakowskiej Skałce w 1968 r. w trakcie majowych, dorocznych uroczystości ku czci św. Stanisława (pomiędzy nimi ks. Stanisław Dziwisz). Obu wybitnych hierarchów łączyły głęboka ojcowsko-synowska więź oraz wielki wzajemny szacunek.

 

 

 

Kard. prymas Stefan Wyszyński i kard. Karol Wojtyła na krakowskiej Skałce w 1968 r. w trakcie majowych, dorocznych uroczystości ku czci św. Stanisława (pomiędzy nimi ks. Stanisław Dziwisz). Obu wybitnych hierarchów łączyły głęboka ojcowsko-synowska więź oraz wielki wzajemny szacunek.

 

 

Kard. Karol Wojtyła o Prymasie Tysiąclecia

Fotografie Adam Bujak

 

 

(…) Trzeba stwierdzić przede wszystkim, że o wyjątkowym znaczeniu, jakie posiada kardynał Stefan Wyszyński dla współczesnego Kościoła, zdecydował w zasadniczej mierze fakt, że Kościół w Polsce znalazł się po drugiej wojnie światowej i okupacji hitlerowskiej w sytuacji całkowicie nowej i bardzo zarazem trudnej. Zakończenie drugiej wojny światowej przyniosło ze sobą przejęcie władzy przez obóz marksistowski. W analogicznej sytuacji znalazł się Kościół również w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Wydaje się jednak, że rozwój wypadków w Polsce był szczególnie obserwowany przez Kościół i świat powojenny. Wynika to zarówno stąd, że Polska odegrała szczególną rolę w wydarzeniach drugiej wojny światowej, ponosząc w niej proporcjonalnie najdotkliwsze straty – jak i stąd, że naród polski przynależy od tysiąca lat prawie w całości do Kościoła katolickiego. Rozwój wypadków w zakresie stosunku nowego ustroju do Kościoła katolickiego w Polsce musiał stać się w oczach Europy i świata jednym z zasadniczych – pod względem moralności politycznej – sprawdzianów tych rozstrzygnięć, jakie przyniosło z sobą zakończenie straszliwej drugiej wojny światowej.
Dla Polski wojna ta zakończyła się przesunięciem terytorialnym ze wschodu na zachód, a wraz z tym przesiedleniem znacznej części Polaków spoza wschodniej granicy po 1945 r. na ziemie zachodnie i północne opuszczone przez ludność niemiecką. Stąd wyrosły wielorakie zadania o charakterze narodowo-społecznym, a dla Kościoła w Polsce zadania o charakterze duszpasterskim i organizacyjnym. Zadania te podjął na zlecenie Stolicy Apostolskiej, zaraz po zakończeniu wojny, kardynał August Hlond, ówczesny Prymas Polski, i nadał im zasadniczy kierunek.
Po śmierci kardynała Hlonda w październiku 1948 r. nowy Prymas odziedziczył cały ten zespół zadań, ważnych nie tylko dla Kościoła w Polsce, ale także dla całego Kościoła w Europie i w świecie współczesnym. Można by wręcz powiedzieć, że w jakiś zasadniczy, egzystencjalny sposób zaczęło już wówczas przybierać kształt to wszystko, co potem znalazło swój wyraz w Konstytucji pastoralnej Vaticanum II o Kościele w świecie współczesnym. Sobór uświadomił sobie w swoim czasie, jak bardzo złożony i zróżnicowany jest ten „świat”, w którym Kościołowi wypada istnieć i spełniać swoje zbawcze posłannictwo. W tej wielorakiej próbie istnienia i posłannictwa doświadczenie Kościoła w Polsce posiadało szczególną wagę. Kościół w Polsce bowiem, związany od tysiąca lat z narodem w ogromnej większości katolickim, przynosił z sobą świadectwo istnienia i działania w ramach ustroju, którego założenie stanowi ateistyczna doktryna marksistowska. Jest rzeczą łatwo zrozumiałą, że w takich okolicznościach istnienie i działalność Kościoła łączy się zarazem z gruntowną próbą sił. Znaczenie zaś tej próby dla Kościoła powszechnego pochodzi stąd, że nie tylko w Europie Środkowo-Wschodniej, ale także w innych częściach globu stoi on wobec faktu albo przynajmniej możliwości podobnych zmian ustrojowych, jak w Polsce.
Kardynał Stefan Wyszyński jest w Kościele współczesnym wyrazem, wręcz symbolem, tej właśnie historycznej próby, w której Kościół sprawdza swoje siły. Ewangelia jest przeznaczona dla wszystkich ludzi i ludów we wszystkich epokach historii – stąd o sile Kościoła stanowi stopień przyjęcia Ewangelii i zakorzenienia się jej w życiu ludzi i ludów każdej epoki. W parze z tym idzie jakieś historyczne „prawo sprzeciwu”, które na pierwszym miejscu dotknęło samego Chrystusa – „znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34). Działanie tego prawa z pewnością zwiększa i czyni bardziej wyrazistą samą próbę istnienia i posłannictwa Kościoła. Można więc śmiało powiedzieć, że znaczenie Prymasa Polski, jako człowieka takiej właśnie próby, kształtuje się też w sposób bardzo wyrazisty w świadomości zarówno Kościoła w Polsce, jak też poza Polską, w świadomości całego Kościoła współczesnego.
Składa się na to wiele czynników o charakterze osobowym i charyzmatycznym, składa się cały bieg wydarzeń, o których ze szczególnym pokryciem mówimy nieraz, że są „opatrznościowe”. Rodacy i cudzoziemcy podziwiają w Prymasie Polski jego głęboką wiarę, bezkompromisowe oddanie sprawom Ewangelii i Kościoła, wielką odwagę – która jak wiadomo wyraża się także gotowością do cierpień i ofiar – przy również wielkim umiarze. W zetknięciu z programowym ateizmem jest on wyznawcą i obrońcą wiary, w zetknięciu z marksistowskim ustrojem społeczno-ekonomicznym – rzecznikiem katolickiej nauki społecznej, ale z całym jej otwarciem, z całą gotowością do strzeżenia prawdy i dobra, gdziekolwiek się ono znajduje. Nade wszystko jednak jako Prymas Polski jest wyrazicielem i apostołem tego zakorzenienia Ewangelii, Łaski i Kościoła w duszach Polaków i w dziejach tysiącletniej wspólnoty narodu. Jest żarliwym i pełnym miłości synem swej ziemskiej Ojczyzny – zarówno w całej tej historycznej przeszłości, jak też w teraźniejszości stale otwartej na przyszłość. Nie stawia w tej miłości jakichś granic pomiędzy tym, co było, a tym, co jest. Nie przyjmuje pęknięć w dziejach narodu, ale ciągłość. Właśnie wspomniane uprzednio przesłanki teologiczne zaczerpnięte z nauki Soboru uzasadniają tę postać miłości Ojczyzny, którą Kardynał Wyszyński żywi i wyraża jako Prymas Polski.
Wiele już razy pisano o tym, jaką historyczną rolę spełnili Metropolici gnieźnieńscy właśnie z racji swej godności prymasowskiej w naszych dziejach. Kardynał Stefan Wyszyński kontynuuje ich posłannictwo, a znaczenie jego – właśnie na tle zarysowanych uprzednio okoliczności i faktów – wyrasta chyba ponad znaczenie, jakie posiadali w Kościele powszechnym jego poprzednicy.
Rzym 1951 – Rzym 1957
Nowy Prymas Polski, który objął stolicę gnieźnieńską i warszawską po kardynale Auguście Hlondzie w 1948 r., mógł po raz pierwszy wyjechać ad limina Apostolorum dopiero w 1951 r. Było to w rok po Porozumieniu, jakie zostało zawarte między Rządem i Episkopatem Polski 14 kwietnia 1950 r. Wydarzenie to wywołało obszerne i rozbieżne komentarze w kraju i za granicą. Papież Pius XII okazał Księdzu Prymasowi całkowite zaufanie. Łatwo się domyślić, jak takie zaufanie zobowiązuje. Na konsystorzu pod koniec 1952 r. Prymas Polski został mianowany kardynałem. Po kapelusz kardynalski miał się udać z początkiem 1953 r. Nie mógł jednak tego uczynić.
Ten sam rok 1953, w którym Kościół w Polsce obchodził siedemsetną rocznicę kanonizacji św. Stanisława, zapisał się w dziejach tego Kościoła dotkliwym ciosem. Prymas Polski został pozbawiony wolności. Pamiętamy, w jakich słowach ogłoszono tę decyzję władz w prasie. Pozbawiony wolności pod koniec września 1953 r., przebywał po kolei w kilku miejscach odosobnienia aż do października 1956 r. Po znanych wydarzeniach październikowych mógł powrócić do spełniania tych obowiązków, od których został oderwany przed trzema laty.
W maju 1957 r. kardynał Stefan Wyszyński udaje się do Rzymu po sześcioletniej przerwie. Zostaje ponownie przyjęty przez papieża Piusa XII, który dopiero teraz może mu – zgodnie z tradycją – nałożyć insygnia kardynalskie. Pod koniec swego życia Papież mógł się przekonać, że zaufanie, jakie okazał Prymasowi Polski przed sześciu laty, nie zawiodło go. Przyjazd kardynała Wyszyńskiego do Rzymu w 1957 r. był wielkim wydarzeniem nie tylko dla Kościoła w Polsce i dla Stolicy Apostolskiej. Na różnych miejscach i na różne sposoby dawano wyraz uznaniu i entuzjazmowi. Ażeby zrozumieć znaczenie tego uznania i entuzjazmu, w którego centrum znalazł się wówczas Prymas Polski, trzeba bardzo dogłębnie wejść i w przesłanki historyczne, i w przesłanki teologiczne, które pozwoliliśmy sobie – bodaj skrótowo – sformułować na początku. Sam Ksiądz Prymas musiał porównywać te wydarzenia: Rzym 1951 – Rzym 1957, i nie mógł na pewno zapomnieć tego pierwszego, kiedy to wyruszając ad limina Apostolorum zabrał ze sobą jako symbole woreczek ziemi polskiej zroszonej krwią dzieci z Powstania Warszawskiego, więzienny różaniec, jaki otrzymał w darze od uwolnionych więźniów – i ryngraf Matki Boskiej Częstochowskiej.
O wydarzeniu drugim: Rzym 1957, kardynał Stefan Wyszyński tak pisał sam w liście pasterskim po powrocie do Polski:
„Mijało właśnie sześć lat od dnia, w którym ostatni Biskupi z Polski byli widziani w Rzymie. Któż tego nie odczuwa, jak wielkim doświadczeniem dla dzieci jest nie widzieć ojca swego? Któż z Was nie bolał głęboko nad tym, że my Biskupi Polski katolickiej nie mogliśmy zasiadać w Rzymie w gronie innych Biskupów wielkiej rodziny świata katolickiego? Nic więc dziwnego, że od dawna pragnęliśmy stanąć przy Grobowcu św. Piotra i prosić Jego Następcę o błogosławieństwo. To wielkie pragnienie Episkopatu Polski wypełniło się 8 maja, w uroczystość św. Stanisława Biskupa, gdy kardynał Prymas i trzej Biskupi jako Przedstawiciele całego Episkopatu i wiernych stanęli w Wiecznym Mieście (…).
Nakładając Kardynałowi Prymasowi kapelusz kardynalski, Ojciec Święty wypowiedział te piękne słowa ceremoniału: ‘Na chwałę Boga Wszechmogącego, dla świetności świętej Stolicy Apostolskiej przyjmij ten czerwony kapelusz, oznakę godności kardynalskiej, na znak, że dla wywyższenia Stolicy świętej, dla pokoju i ładu wśród ludów chrześcijańskich, dla wzrostu i zachowania Kościoła rzymskiego masz się okazać nieustraszonym aż do przelania krwi, nie wyłączając nawet śmierci (…)’.
W prasie zagranicznej podkreślano, że słowa te już w części są potwierdzeniem tego, co było. Można je odnieść do wszystkich Biskupów polskich, gdyż w obecnym składzie Episkopatu naszego niemal wszyscy Arcykapłani Polski przeszli w życiu swoim przez obozy koncentracyjne, więzienia lub odosobnienie. Jest to szczególne znamię Episkopatu naszego, które utrzymało nas w jedności, wiernych prawom Kościoła św. i nadal pomaga wypełnić przykazanie Chrystusowe: ‘aby wszyscy byli jedno’ (…).
(…) z Rzymu na Ojczyzny łono prowadziła Biskupów naszych Pani Jasnogórska w obrazie, pobłogosławionym przez Ojca Świętego. Dążyła z nami, aby rozpocząć swoją wędrówkę ‘Nawiedzenia’ i patronować pracy przygotowawczej Narodu na Tysiąclecie Chrześcijaństwa Polski.
Od wieków Naród wędrował na Jasną Górę Zwycięstwa. Patrzył w dobre Oczy swej Matki i rozpoznawał w Jej dziewiczym Obliczu – Ducha Bożego. Od dziś rozpoczyna się w Polsce rewizyta, nawiedzenie świątyń Polski, ‘ingres’ Maryi w życie nasze codzienne. Przecież przyrzekliśmy Jej, tak je odmienić przez wykonanie Ślubów Jasnogórskich, by odnowiła oblicze ziemi polskiej (…).
Przedstawiciel Ojca Świętego w swoim przemówieniu podczas uroczystości wręczenia nam odznaki kardynalskiej, na sali Domu św. Stanisława w Rzymie, powiedział: ‘Polska należy do całego świata’. Właśnie i dzięki Kościołowi Świętemu! I dlatego chce Ona pozostać w tej rodzinie, świadoma swych praw, swego miejsca i swego zadania dziejowego, które jest nam wyznaczone przez Ojca Narodów”.
Jako kościół tytularny została wyznaczona kardynałowi Wyszyńskiemu bazylika Matki Bożej na Zatybrzu, gdzie spoczywają zwłoki kardynała Stanisława Hozjusza, jednego z największych mężów Kościoła, jakiego wydała Polska. (…)
Millennium
Kardynał Stefan Wyszyński jest Prymasem Tysiąclecia Chrztu Polski. Opatrzność Boża pozwoliła mu przeprowadzić Kościół w Polsce przez próg tej historycznej daty, która wiąże naszą epokę z samym początkiem historii Polski i chrześcijaństwa w Polsce 966–1966. Dziewięcioletni okres duchowego przygotowania do Millennium nazywany Wielką Nowenną rozpoczął się w 1957 r., wkrótce po powrocie Księdza Prymasa z Komańczy, ostatniego miejsca przymusowego odosobnienia. Kardynał Wyszyński informował o tych przygotowaniach Stolicę Apostolską. Papież Pius XII poświęcił tzw. obraz nawiedzenia Matki Bożej Częstochowskiej, który w okresie Tysiąclecia Chrztu miał trafić do wszystkich po kolei parafii w Polsce. Jan XXIII zaraz po swym wyborze błogosławił przygotowaniom do polskiego Millennium.



Fragmenty artykułu
ks. kard. Wojtyły, zamieszczonego w Zeszytach Naukowych KUL XV 1971/3.
Tytuł i skróty pochodzą od redakcji.

 

 

Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić  tutaj.


 


→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 10/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum