Prof. Gabriel Turowski podczas audiencji u św. Jana Pawła II w Sali Klementyńskiej w maju 2001 r. w 20. rocznicę zamachu na Placu św. Piotra z książką, która powstała w Białym Kruku właśnie z tej okazji. Fot. Archiwum BK
Jolanta Sosnowska
Wielokrotnie powtarzał, że św. Janowi Pawłowi II zawdzięcza umocnienie wiary, zrozumienie celowości studiowania Magisterium Kościoła, ale także pogłębienie świadomości znaczenia papiestwa i Kościoła powszechnego oraz roli anty-Kościoła i istniejących struktur zorganizowanego grzechu. Mimo że z Papieżem Polakiem łączyła go wieloletnia, liczona na dziesięciolecia, przyjaźń i zażyłość, prof. Gabriel Turowski nigdy nie pozwalał sobie na żadną poufałość wobec Ojca Świętego czy też sprzedawanie owej wielkiej przyjaźni mediom, rozmienianie jej na drobne. Nie w głowie mu było grzanie się w medialnym blasku wielkiej sławy. Pozostał wierny i dyskretny, pełen szczerego szacunku i podziwu, bo dobrze wiedział, kogo podziwia i kogo darzy szacunkiem. Tego szacunku i podziwu wobec świętego Papieża uczył innych.
Prof. Gabriel Turowski był wielkim, wiernym i, jak przystało na badacza, bardzo skrupulatnym kronikarzem, a także znawcą pontyfikatu św. Jana Pawła II. Śledził jego przebieg z wielką pasją, naukowym zainteresowaniem i uczuciowym zaangażowaniem „z potrzeby serca”. Brał udział w niektórych podróżach apostolskich Ojca Świętego do Afryki, na Daleki Wschód i na Alaskę, a także po Włoszech (Loreto, Bolonia). Wrażeniami i przeżyciami z nich dzielił się potem z czytelnikami prasy katolickiej. Został członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, które jakże słusznie uhonorowało go swoją nagrodą „Bez światło-cienia”.
W Białym Kruku ukazały się bardzo ważne książki prof. Gabriela Turowskiego poświęcone osobie Papieża Polaka: „Zamach, czyli jak zło w dobro się obróciło”, monumentalna (1320 stron), dwutomowa, jedyna taka na świecie kronika zatytułowana „Jan Paweł II dzień po dniu. Ilustrowane Kalendarium Wielkiego Pontyfikatu 1978–2005” (pod red. Jolanty Sosnowskiej), która zdobyła zaszczytny tytuł Książki Roku 2005. Trzeba też przypomnieć „Litanię Narodu Polskiego”, „Leksykon polskich świętych, błogosławionych i sług Bożych” oraz publikację „Karol Wojtyła – Przyjaciel, Kardynał, Papież”. Wraz z Leszkiem Sosnowskim był współautorem bardzo ważnej antologii tekstów św. Jana Pawła II poświęconych zjednoczonej Europie „Europa zjednoczona w Chrystusie”. Niektóre z tych pozycji miały po kilka wydań, cieszyły się uznaniem tysięcy czytelników.
Prof. Gabriel Turowski odbył z czytelnikami oraz wiernymi blisko 300 spotkań w ośrodkach kultury i parafialnych. Spotykał się z młodzieżą, dorosłymi, członkami różnych grup religijnych w kraju i ośrodkach polonijnych poza granicami, m.in. na Ukrainie (Lwów, Buczacz), Słowacji (Stara Lubowla), we Włoszech (Rzym), w Austrii (Wiedeń), w Niemczech (Dortmund) czy na Węgrzech (Budapeszt). Wszędzie tam niósł żarliwe świadectwo życia i świętości Jana Pawła II, w tym Jego heroicznego zmagania się z cierpieniem. Za „dokumentację pontyfikatu Jana Pawła II” otrzymał prof. Turowski Nagrodę im. Włodzimierza Pietrzaka. Przyjaciel Papieża zainicjował cykl sesji naukowych „Promieniowanie świętości Jana Pawła II”. Był ponadto założycielem w 2003 r. Fundacji „Szlaki Papieskie Jana Pawła II” i jej pierwszym przewodniczącym. Bardzo bolał go każdy kłamliwy, oszczerczy atak na świętego Papieża, jakich ostatnio nie szczędzi się naszemu wielkiemu Rodakowi.
Gabriel Turowski do końca życia mówił z charakterystycznym kresowym zaśpiewem, choć opuścił rodzinne Podole dawno temu, w wieku 16 lat. Pochodził z Monasterzysk, miasta leżącego nad rzeką Koropiec, która jest dopływem Dniestru. Urodził się tam 21 lutego 1929 r. Jego rodzicami byli Henryka z domu Rogowska oraz Józef Turowski. Podolskie Monasterzyska znajdowały się wówczas w powiecie buczackim województwa tarnopolskiego. Należały do Rzeczypospolitej; dziś na mocy powojennych układów są w granicach Ukrainy.
Chłopiec wychował się w głęboko religijnej i patriotycznej rodzinie, od najmłodszych lat był ministrantem i z radością służył do Mszy św. w kościele parafialnym Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Sakramentu bierzmowania udzielił mu tam w 1935 r. biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Eugeniusz Baziak. Jako nastolatek Gabriel stał się świadkiem tragicznej rzezi w Korościatynie dokonanej w nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. na polskiej ludności cywilnej przez Ukraińców (UPA z pomocą ludności cywilnej). Towarzyszył potem jako ministrant katolickiemu księdzu w pochówku polskich ofiar ukraińskiej masakry. Wstrząsnęło nim to do głębi i pozostawiło na młodej, wrażliwej duszy niezatarty ślad.
Po zakończeniu II wojny światowej Gabriel został wraz z rodziną i innymi Polakami przymusowo wysiedlony z Podola. Po wielu, wielu latach Instytut Pamięci Narodowej, Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, przyznał mu w 2007 r. status pokrzywdzonego. Jako wywodzący się z „elementu niepewnego ideologicznie” (jego rodzina nie dała się zsowietyzować i zateizować) i tym samym „działający na szkodę władzy ludowej” nigdy nie był potem, w czasach PRL-u, odznaczany przez komunistyczne władze za swe imponujące osiągnięcia naukowe. A miał ich niemało.
Po wysiedleniu z Monasterzysk szesnastoletni Gabriel trafił najpierw do Gorzowa Wielkopolskiego, na tzw. Ziemie Odzyskane. Bardzo uzdolniony chłopak kształcił się tam w Państwowym Liceum Ogólnokształcącym. W 1947 r. otrzymał świadectwo dojrzałości i pojechał na studia do Krakowa. Zamieszkał w Domu Akademickim Sodalicji Mariańskiej przy ul. Kanoniczej. Kiedyś wspominał, że niechętnie wraca myślami do tamtych czasów, stał się bowiem ofiarą marksistowskiej przemocy i prześladowania. „Dwukrotnie startowałem na medycynę, i choć za każdym razem pomyślnie zdałem egzaminy, nie przyjęto mnie na te studia – wspominał prof. Turowski w książce ‘Zamach…’. – Zadecydowała o tym moja przeszłość okupacyjna i powojenna. Działałem czynnie i z wielkim zaangażowaniem w prawdziwym harcerstwie, a to bardzo nie podobało się ówczesnym służbom bezpieczeństwa. Uniemożliwiono mi zostanie lekarzem. Skończyłem za to, i to zaledwie w ciągu czterech lat, dwa inne fakultety – chemiczny i biologiczny”.
Jako student Gabriel Turowski uczestniczył w życiu Akademickiej Sodalicji Mariańskiej, co zainspirowało go do poznawania papieskich encyklik Leona XIII i Piusa XII. Jednak, jak sam wspominał, dopiero pontyfikat Jana Pawła II wyzwolił u niego „świadomość wielkiej roli papiestwa w życiu Kościoła powszechnego. Jak nigdy dotąd udostępnione zostały w licznych publikacjach nie tylko bieżące wypowiedzi i dokumenty Stolicy Apostolskiej, ale również wspaniałe dzieła sztuki sakralnej z minionych wieków”.
Nie tylko Sodalicja wpływała na religijną formację przyszłego wybitnego profesora, także uczestnictwo w duszpasterstwie akademickim przy kościele św. Anny oraz przy kościele św. Floriana – w czasach studenckich przychodził tam codziennie na poranną Mszę św. Tam też zetknął się po raz drugi ze starszym od niego o 9 lat ks. Karolem Wojtyłą. Wcześniej miał z nim kontakt podczas spotkań Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, kiedy ten młody kapłan omawiał ze studentami trudne problemy z zakresu filozofii i etyki. Ks. Wojtyła, ówczesny wikariusz od św. Floriana, siedząc w konfesjonale, zwrócił któregoś dnia uwagę na dwoje młodych – Gabriela i jego narzeczoną Bożenę, studentkę medycyny, którzy wspólnie modlili się z jednego mszału rzymskiego. Zapamiętał ich.
Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.
Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej
Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.