Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Przeciwwagą dla domu wariatów jest zdrowy rozsądek

Aktualności

29.09.2021 11:00

 Jean-Léon Gérôme (1824–1904), obraz „Wiek Augusta: Narodziny Jezusa Chrystusa” znajdujący się w zbiorach Muzeum Orsay w Paryżu. Fot. Wikimedia

 

 

 

Jean-Léon Gérôme (1824–1904), obraz „Wiek Augusta: Narodziny Jezusa Chrystusa” znajdujący się w zbiorach Muzeum Orsay w Paryżu. Fot. Wikimedia

 

 

Jeżeli ktoś kwestionuje pojęcie dobra i zła,
jak zareaguje, kiedy dostanie w twarz?

Z prof. WOJCIECHEM ROSZKOWSKIM rozmawia Anna Popek

 

Anna Popek: Na pewno pamięta Pan, jak doszło do wydania pierwszej Pańskiej publikacji w Białym Kruku.

Prof. Wojciech Roszkowski: Oczywiście. Miałem gotową książkę „Świat Chrystusa” – panoramę całego świata na przełomie er. Panoramę bardzo obszerną, zajmującą około 70 arkuszy wydawniczych, a więc materiał na co najmniej 3 – 4 tomy. Kiedyś przechodząc przez Plac Bankowy, zobaczyłem w księgarni pierwszy tom „Dziejów Polski” prof. Nowaka, wstąpiłem, kupiłem. Treść znakomita, ale zafascynowała mnie także szata graficzna, niezwykle gustowna, z ilustracjami znakomicie korespondującymi z tekstem. Można powiedzieć, publikacja typowa dla Białego Kruka. Wiedziałem, że to wydawnictwo krakowskie, pojechałem zatem pod Wawel i zapytałem, czy nie wydaliby mi „Świata Chrystusa” na podobnym poziomie. Po godzinnej rozmowie prezes Leszek Sosnowski powiedział do mnie: „Musimy to wydać”. Omówiliśmy zatem formę publikacji i okazało się, że konieczne są trzy duże tomy, by pomieścić całość z ilustracjami. Potem nadeszły jeszcze dwie historyczne książki wydane z Białym Krukiem: „Mistrzowska gra Józefa Piłsudskiego” i „Orlęta lwowskie”. a następnie publikacje o charakterze historiozoficznym „Roztrzaskane lustro” i „Bunt barbarzyńców”. Pokazuję w nich, że fundamenty cywilizacji zachodniej już na naszych oczach upadają.

Proszę przybliżyć co jest takim fundamentem.

Fundamentem historycznym jest filozofia grecka, prawo rzymskie i przede wszystkim chrześcijaństwo, a mówiąc językiem skrótowym – pojęcia prawdy dobra i piękna, wokół których toczyły się spory w cywilizacji. Mimo tego, nikt ich nie negował, twierdząc, że prawdy jakoby w ogóle nie ma albo że każdy ma swoją. To jest po prostu idiotyzm, bo w takim przypadku tyle byłoby światów, ilu jest nas wszystkich. To samo dotyczy pojęć dobra i piękna. A jednak używając tych słów dzisiaj słyszymy protest.

Definiując jeden rodzaj piękna, robimy rzekomo przykrość wszystkim, którzy w nie nie wierzą.

Dotknęła Pani sedna. Pojęcie wykluczenia czy dyskryminacji to jest pałka, którą niszczy się dzisiaj cywilizację zachodnią. Jeżeli mówimy, że dążenie do prawdy albo czyjeś pojęcie piękna wyklucza kogoś innego, mamy do czynienia z wielkim nieporozumieniem poznawczym tudzież filozoficznym – to jest właśnie wykluczenie. Stąd tytuł mojej książki: „Roztrzaskane lustro”, w którym odwołuję się, oczywiście, do bajki Andersena. Mówię także o elitach, które stłukły lustro i żyją w świecie postprawdy, przeglądają się w ułamkach zwierciadła i sądzą, że widzą całość. Tego typu świat triumfuje w takich imprezach jak na przykład konkurs Eurowizji.

Co gorsza, ten kawałek lustra wpadł im nie tylko do oka, ale też do serca.
O tym właśnie mówimy – gdzie jest pojęcie dobra, czym jest dobro.

Kiedy zobaczył Pan te pierwsze pęknięcia?

Dużo mi tu podpowiedziało doświadczenie Parlamentu Europejskiego, gdzie przez krótki okres byłem w radzie nadzorczej Domu Historii Europejskiej. Wyczytałem tam rzecz, która rzeczywiście mną wstrząsnęła. Otóż projekt wystawy stałej, która miała być tam prezentowana, zawierał taką definicję chrześcijaństwa: powstało ono w IV wieku z połączenia tradycji judaistycznej i organizacji kościelnej. Kilkunastu europejskich profesorów historii podpisało się pod taką bzdurą. Dom Historii Europejskiej został więc zrealizowany mniej więcej w takim oto duchu, że religia jest problemem, że moralność jest kwestią względną, a świat idzie w kierunku postępu rezygnując z religii i tradycyjnych zasad moralnych. Patronem duchowym tej wystawy jest Karol Marks. Zresztą sprawy polskie też zostały tam potraktowane bardzo nie fair. Dlatego szybko opuściłem to gremium i nie podpisałem się pod żadnym fragmentem iluzji nazwanej Domem Historii Europejskiej.

Ale przecież to się musi prędzej czy później wykoleić, taki świat zawali się na nas.

Jak upadał komunizm, myśleliśmy, że spadnie nam na głowy. Na szczęście spadł gdzieś na bok i żyjemy, więc może nie będzie aż tak źle. Jako historyk nie potrafię prorokować, ale warto sobie uświadomić, że naprawdę jest niedobrze.

Ale jako historyk ma Pan także dogłębną wiedzę, że w dziejach bywały już okresy triumfu głupoty i złych ideologii.

Tamte kryzysy były kryzysami elit. Teraz mamy masowe społeczeństwa ogłupione propagandą szermującą hasłem „zasługujesz na więcej”. Teraz każdy jest przygotowany na więcej, tymczasem dostaje coraz mniej. Coraz mniej się też od niego wymaga. Człowiek jest przygotowany do tego, że życie właściwie nie ma sensu, jest przedmiotem jednorazowego użytku, a nie zadaniem i polem właściwych wyborów między dobrem i złem. Żyje z chwili na chwilę, jest konsumentem.

 

Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić  tutaj.

 

→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 04/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum