Jan Matejko, „Konstytucja 3-go Maja, Sejm Czteroletni, Komisja Edukacyjna, Rozbiór R.P. 1795”, obraz z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”. Fot. Wikimedia
Obrady Sejmu Wielkiego i uchylenie Konstytucji 3 maja
Prof. Henryk Kocój
Poniższy artykuł jest niebywale ciekawym spojrzeniem na Rzeczpospolitą czasu Sejmu Czteroletniego, spojrzeniem cudzoziemca przyglądającego się z obowiązku wydarzeniom i ludziom. Z obowiązku, ponieważ chodzi o opinie posła pruskiego w Warszawie, hr. Augusta von der Goltza. Prof. Henryk Kocój jest wybitnym badaczem końca XVIII i początku XIX wieku, napisał setki prac naukowych, książek i artykułów o tamtych czasach, analizując (i tłumacząc) szczególnie korespondencję dyplomatyczną. Poniższa praca jest skrótem i przeróbką opublikowanej niegdyś całej bogatej korespondencji von der Goltza, niezwykle dociekliwego i bystrego obserwatora. Poczytajmy, jak nas widzieli inni – pouczająca to lektura także w naszych czasach.
Gdy przed pięćdziesięciu laty przebywałem w archiwum w Merseburgu, poszukując danych dotyczących dyplomacji pruskiej w czasie Sejmu Wielkiego, natknąłem się na bliżej nieznaną, aczkolwiek bardzo ciekawą korespondencję dyplomatyczną między posłem pruskim w Warszawie Augustem Fryderykiem Ferdynandem von der Goltzem a królem pruskim Fryderykiem Wilhelmem II. Von der Goltz urzędował w Warszawie od 20 października 1790 roku do 5 grudnia 1791 roku. Postanowiłem opublikować i omówić prawie wszystkie jego relacje z okresu od maja do listopada 1791 roku, gdyż jestem przekonany, że dzięki temu można uzyskać dokładniejszy obraz ewolucji polityki pruskiej wobec Polski w ciągu kilku miesięcy bezpośrednio po uchwaleniu Konstytucji 3 maja. Listy te także ujawnią wiele spraw mało znanych, jak na przykład to, w jaki sposób poseł pruski oceniał działalność innych przedstawicieli obcych państw rezydujących w Warszawie.
Na uwagę zasługują jego wypowiedzi dotyczące działalności czołowych polityków Stronnictwa Patriotycznego, a zwłaszcza Ignacego Potockiego i Hugona Kołłątaja. Za niezmiernie ciekawą uważam krytyczną opinię Augusta von der Goltza dotyczącą roli ówczesnego ministra spraw zagranicznych Joachima Chreptowicza. Mało znane są również jego oceny postępowania Stanisława Augusta Poniatowskiego w pierwszym okresie po uchwaleniu Konstytucji 3 maja. Korespondencja ta wnosi także wiele do poznania nastrojów panujących w Warszawie bezpośrednio po tym wydarzeniu.
Von der Goltz bardzo trafnie krytykuje „naiwność” polityków polskich, którzy sądzili, że każde wydarzenie międzynarodowe tego okresu wyjdzie im na korzyść i że wszystko zakończy się raczej pomyślnie dla Polski. Za niezmiernie cenne należy uznać obserwacje posła pruskiego dotyczące sytuacji gospodarczej Polski i krytycznego stanu finansów państwa. Von der Goltz stara się nawet udzielać królowi polskiemu pewnych wskazówek, jak rozwiązać trudne problemy ekonomiczne i jaką taktykę obrać wobec opozycji.
Trzeba niewątpliwie przyznać, że te spostrzeżenia posła pruskiego, jakkolwiek niejednokrotnie bardzo krytyczne, są jednak prawdziwe. Von der Goltz wielokrotnie był bardziej pozytywnie ustosunkowany do przemian polskich niż inni dyplomaci i czasem oceniał wydarzenia warszawskie nawet z pewną sympatią, co było prawie niespotykane u jego poprzedników.
Rozważania rozpocznę od omówienia ciekawej depeszy von der Goltza do Fryderyka Wilhelma II z 3 maja 1791 roku, pisanej na parę godzin przed uchwaleniem Konstytucji 3 maja. Dyplomata niewątpliwie starał się uzyskać od czołowych polskich polityków informacje o zamierzonym przewrocie i był bardzo niezadowolony, że polscy patrioci nie uprzedzili Fryderyka Wilhelma II o swych projektach. We wspomnianej nocie pisze on, że nikt nie mógł prognozować, iż nastąpi to „rozpaczliwe uderzenie”, i nie da się przesądzić skutków, jakie wywoła. Podaje dalej, iż jego zdaniem Polska znajduje się w przełomowym punkcie swoich dziejów, który zadecyduje o jej przyszłym losie, a jeżeli kraj ten powtórnie stoczy się w dawną nicość, to sam będzie temu winny.
Von der Goltz starał się przeciwdziałać szybkiemu uchwaleniu konstytucji i twierdził, że Rosja będzie starała się przeciwstawiać realizacji tych zmian i że wkrótce dojdzie do wybuchu niezadowolenia na prowincji, gdzie elekcje królów uważa się za podstawowe prawo polskiej wolności.
Bardzo charakterystyczna i znamienna jest jego depesza wysłana do Berlina w kilka godzin po uchwaleniu Konstytucji 3 maja. Twierdził w niej, że wydarzenie to było całkowicie nieprzewidziane i raczej nikt go nie oczekiwał. Opisując nastroje w Warszawie, wskazywał na to, że wszyscy są „w ekstazie i błogosławią dzisiejszy dzień”. Von der Goltz prognozował jednak, że wiadomość ta nie będzie odpowiadała całkowicie oczekiwaniom króla pruskiego.
W liście z 7 maja 1791 roku poseł pruski podawał dalsze szczegóły dotyczące pamiętnych wydarzeń związanych z uchwaleniem Konstytucji. Pisał on mianowicie: „(…) rewolucja ta nie pociągnęła za sobą żadnych skutków, z którymi liczono się początkowo. Stronnictwo prorosyjskie nie odważyło się wyrazić najmniejszego sprzeciwu, a pewni osobnicy, którzy postanowili się przeciwstawić, zostali potraktowani w sposób odstraszający innych i świadczący o tym, że nie należy występować przeciwko Stronnictwu Patriotycznemu”.
Reprezentant Prus z uznaniem stwierdzał, że „ta ważna rewolucja” dokonała się bez najmniejszego niepokoju i rozlewu krwi, a także bez spowodowania innych dodatkowych utrudnień, które zazwyczaj zdarzały się przy tego rodzaju istotnych zmianach. We wspomnianej depeszy von der Goltz oznajmia, że każdy Polak „błogosławi wydarzenia tej doniosłej sesji, na początku której postanowiono zbudować na koszt narodu świątynię ofiarowaną Opatrzności Boskiej”.
Von der Goltz ustawicznie wskazywał na to, że zmiany, jakie się ostatnio dokonały w Warszawie, były możliwe tylko dzięki królowi pruskiemu, gdyż jak podkreśla: „bez wspaniałomyślnego poparcia Waszej Królewskiej Mości to nowe bóstwo narodu byłoby tylko urojeniem”; dodaje również: „(…) trzeba oddać [Polakom] sprawiedliwość, że oni bardzo starają się, by przekonać Waszą Królewską Mość, iż wszystko, czego dokonali, nie ma innego celu jak uczynić z Polski pożytecznego sojusznika dla Prus”.
Von der Goltz w pierwszych miesiącach po uchwaleniu Konstytucji 3 maja jest niewątpliwie rzecznikiem jak najściślejszych związków między Prusami a Polską i stawia tezę, że takie zbliżenie wydaje się zarówno dla Prus, jak i dla Polski korzystne, gdyż opuszczenie Polski i pozostawienie jej na łasce losu mogą skierować jej uwagę w stronę Austrii, która nie przestaje zabiegać o względy Polaków i interesować się sprawami tego kraju.
Wysłannik pruski – podobnie jak patrioci polscy – był zwolennikiem związku federacyjnego, do którego miałyby należeć Prusy, Anglia, Holandia, Polska i Porta Ottomańska. Taki sojusz miałby trzymać w szachu dwa dwory cesarskie i w pewnym stopniu oddzielić je od reszty Europy. Von der Goltz trafnie podaje, iż Polacy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że ich pomyślność i przyszła stabilizacja zależą od przyłączenia się do tego związku federacyjnego. Obawiają się jednak mocno, by ich zbytnie zaabsorbowanie tylko swoimi sprawami i rzucająca się w oczy nieufność wobec otaczających mocarstw nie doprowadziły do tego, że trzej potężni sąsiedzi podejmą usiłowania w tym kierunku, by Polskę pozostawić na łasce losu.
Von der Goltz szczegółowo rozważał rozmaite warianty związane z ewentualnym objęciem tronu polskiego po śmierci Stanisława Augusta Poniatowskiego. Podawał on mianowicie, że niektórzy życzyli sobie, by książę Józef Poniatowski poślubił w przyszłości księżniczkę saską (infantkę saską). Jego zdaniem projekt taki nie mógł liczyć na poparcie ze strony króla pruskiego, gdyż był niebezpieczny ze względu na powiązania księcia Józefa z dworem austriackim.
W niezmiernie ciekawy sposób przedstawiał von der Goltz pierwsze reakcje posłów rosyjskiego i austriackiego na uchwalenie Konstytucji 3 maja. Podawał on mianowicie, że Jakow Bułhakow stwarzał pozory, jakoby był bardzo zadowolony z tego, co się dokonało, i widać było w jego postępowaniu wyraźną dążność do odzyskania zaufania Polaków. Zaznaczyć należy, że Bułhakow w tym okresie nie otrzymał jeszcze od swojego dworu żadnych instrukcji, jak się ma ustosunkować wobec ostatnich wydarzeń w Warszawie. Poseł pruski wskazywał także na to, iż Austria również czyniła wysiłki celem pozyskania Polaków i należało liczyć się z tym, że te dwie potęgi ze względów politycznych będą unikały pozorów niezadowolenia i zaskoczenia.
Oczekując ciągle nowych instrukcji z Berlina, von der Goltz proponował, by zająć jakieś konkretne stanowisko w tej sprawie; albo położyć granice tak wielkiej aktywności Sejmu, albo przyczynić się do stabilizacji tego, co się dokonało. W swej depeszy z 11 maja 1791 roku wskazywał, iż pomyślne przeprowadzenie reform w Polsce sprawia, że zaczyna się wysuwać różne interesujące projekty, i zachęca do tego. Mówi się mianowicie o włączeniu Kurlandii do Rzeczypospolitej i o powołaniu specjalnych oddziałów milicji, która w razie potrzeby mogłaby zastąpić oddziały regularne.
Bardzo interesujące były informacje tego posła dotyczące reakcji mieszkańców prowincji na uchwalenie Konstytucji 3 maja. Reprezentant Prus podawał, że z raportów przesłanych nawet z odległych okolic wynika, iż panuje tam prawie powszechna radość i satysfakcja z uchwalenia konstytucji. Tylko w Lublinie i Grodnie dają się zauważyć pewne oznaki niezadowolenia. Z uznaniem dostrzegał fakt, że w Warszawie panuje całkowite ukontentowanie.
W jego relacji z 14 maja 1791 roku jest również mowa o sprzeciwie wobec Konstytucji, jaki wyraził wielki kanclerz koronny Jacek Małachowski. Poseł pruski opisywał szczegółowo starania podjęte przez Stanisława Augusta Poniatowskiego, aby wspomniany magnat objął ponownie piastowane stanowisko. Wskazywał na powiązania tego wysokiego urzędnika ze zwolennikami Rosji, co jest jego zdaniem tym bardziej niebezpieczne, że osobnik ten obejmie ważną funkcję w Straży Praw [rząd razem z królem i prymasem – przyp. red.].
Von der Goltz dokładnie analizował skład Straży Praw, a jego głębokie niezadowolenie budził fakt, że w większości w jej skład wchodzili zwolennicy polityki prorosyjskiej. Ostro krytykował taktykę króla Polski, który starał się uczynić członkami Straży Praw stronników Rosji. Taka personalna polityka Stanisława Augusta stwarzała podejrzenia i budziła obawy, że król nie zmierza wcale do zerwania z Katarzyną II i nadal rozważa rozmaite warianty na wypadek, gdyby Rosja odzyskała ponownie dominujące wpływy w Rzeczypospolitej. Gdy natomiast von der Goltz zwrócił uwagę Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, że większość tych ludzi jest związana z systemem rosyjskim, to król jako główny argument podał fakt, że przez nominacje na te stanowiska zamierza ich pozyskać i tym samym utrudnić im wszelkie przeciwdziałanie, a zarazem pragnie zachęcić ich do prac mających na celu dobro własnej ojczyzny. Zdaniem reprezentanta Prus Stanisław August Poniatowski popierał przy każdej okazji interesy Rosji, co dowodzi, że nie chciał zrywać z tą potęgą.
Bardzo wnikliwie przedstawiał von der Goltz przebieg rokowań pomiędzy Dreznem a Warszawą i przewidywał, że odmowa przyjęcia polskiego tronu przez elektora saskiego cofnie wszystko do dawnego stanu i może zarazem stać się powodem dalszych poważnych trudności dla Rzeczypospolitej.
Reprezentant Prus w Warszawie wyrażał pogląd, że dla Polski najbardziej korzystnym rozwiązaniem byłoby, gdyby książę pruski mógł poślubić księżniczkę saską i osiągnąć tym sposobem tron Rzeczypospolitej, ponieważ byłby to najbardziej skuteczny środek połączenia na zawsze tego kraju z Prusami.
Von der Goltz bardzo trafnie zwracał uwagę na przewrotność polityki rosyjskiej, a zwłaszcza Bułhakowa. Z wypowiedzi posła rosyjskiego miałoby wynikać, że dwór moskiewski mógłby pod pewnymi warunkami podjąć na dworze saskim, wspólnie z dworem wiedeńskim, działania w sprawie poparcia życzeń większości narodu polskiego.
Bardzo krytycznie odniósł się von der Goltz do tego, że ministrem spraw zagranicznych został mianowany hrabia Joachim Chreptowicz. Sądził on, że było to poważnym błędem ze względu na podeszły wiek tego polityka, prawie całkowity brak doświadczenia w dziedzinie polityki zagranicznej, brak aktywności, a także nikłe zaangażowanie patriotyczne. Uważał, iż te cechy zupełnie nie kwalifikowały go do pełnienia takiej funkcji. Postrzegał go jako człowieka głębokiej wiedzy we wszystkim, co dotyczy praw, ustroju i problematyki wewnętrznej kraju, ale jednak nie w sprawach zagranicznych. Chreptowicz był posądzany powszechnie o silne przywiązanie do systemu rosyjskiego. Obecnie wydaje się, że był bardziej bezstronny i unikał aż do przesady okazywania swej sympatii wobec Rosji, jednak środowisko, w którym się obracał, składało się z dawnych przyjaciół hrabiego von Stackelberga [poseł rosyjski w Warszawie; w czasie pełnienia carskiej służby w latach 1772–1790 był de facto zarządcą w Polsce z ramienia carycy – przyp. red.]. Poseł pruski starał się za wszelką cenę pozyskać przyjaźń i zaufanie Joachima Chreptowicza i nawet uważał, że może to osiągnąć za pomocą małych prezentów przekazywanych temu politykowi. Reprezentant Prus przewidywał jednak, że Chreptowicz niedługo pozostanie na swoim stanowisku i że miejsce to zajmie Ignacy Potocki, marszałek wielki litewski. Z naciskiem i oburzeniem stwierdził, że w Straży Praw, z wyjątkiem Ignacego Potockiego i Tomasza Ostrowskiego, znajdują się głównie zwolennicy Rosji.
Zarzuty przeciwko Polakom reprezentant Prus posunął dość daleko, ale jego wypowiedzi niejednokrotnie posiadały pewną nawet aktualną wymowę. Wskazywał on na fakt, że Polacy kierują się błędnymi założeniami, by liczyć się wyłącznie z własną korzyścią, nie uwzględniając interesów innych. Ponadto mają oni zbyt wysokie mniemanie o własnych siłach oraz przeświadczenie bez pokrycia, że obce mocarstwa muszą być zainteresowane tym, aby obchodzić się z nimi delikatnie i uwzględniać ich żądania. Takie poglądy czynią ich bardziej niż kiedykolwiek nieustępliwymi.
Von der Goltz snuł ciekawe prognozy odnośnie do ewolucji stosunków polsko-pruskich i stwierdzał, że dopóki Prusy nie zagwarantują sobie bezpośredniego oddziaływania na poglądy dużej liczby osób, to w przyszłości będzie prawie niemożliwe zapewnienie sobie korzystnych wpływów w Rzeczypospolitej.
Von der Goltz wypowiadał się wielokrotnie na temat przewidywanej z racji przerwy wakacyjnej limity Sejmu. Wyraził pogląd, że odroczenie obrad Sejmu na okres kilku miesięcy jest bardzo potrzebne, gdyż dzięki temu uspokoją się rozgorączkowane głowy, które znajdują się w takim stanie jak nigdy dotąd.
Dyplomata pruski wystąpił z tezą, że w okresie przerwy obrad Sejmu może dojść do wzniecenia buntu wewnątrz kraju. Jego zdaniem powinno się pozwolić na to, aby doszło do wybuchu tlącego się niezadowolenia, gdyż w obecnym momencie rząd posiada wystarczające środki, by stłumić je w zarodku.
Von der Goltz pisał, że w kraju jest spokojnie i że wszyscy są przekonani, iż przeprowadzone zmiany w zasadniczej formie rządu polskiego przyniosą dobre skutki. Dostrzegał jednak, że istnieje pewna liczba malkontentów zarówno na prowincji, jak i w stolicy. Trafnie przewidywał, że niezadowolenie to wzrośnie, w miarę jak zaczną obowiązywać w praktyce ustawy nowej konstytucji. Zazdrość istniejąca między wielkimi rodami tego państwa musi dać znać o sobie, w wyniku czego dojdzie do głosu opozycja jednych przeciwko wpływom i znaczeniu innych.
W swych raportach wysłannik pruski donosił wielokrotnie o informacjach napływających znad granic rosyjskich. Jego zdaniem umocnienia wojskowe, podjęte przez Rosję na granicy, miały na celu nie ewentualną agresję przeciwko Polsce, ale starania, by przeszkodzić emigracji tamtejszych mieszkańców, którzy byli niezadowoleni z wprowadzenia nowych podatków pogarszających położenie ludności. One powodowały głosy sprzeciwu na dużą skalę.
Wysłannik pruski wspomina o działalności Szczęsnego Potockiego, który niedawno napisał obraźliwe listy do wielu członków swojej rodziny i w listach tych występował przeciw nowej konstytucji. Von der Goltz uważał, że w ciągu najbliższych lat nie należy się obawiać tych oznak niezadowolenia, gdyż patriotyzm pozostałej części narodu będzie dla nich stanowił zbyt silną przeciwwagę. W myśl jego przewidywań będzie to trwało dopóty, dopóki nowy rząd będzie się cieszył takim autorytetem, jaki posiada.
Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.
Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej
Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.