Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Płaca minimalna w Polsce: 37 zł za godzinę!

Aktualności

23.01.2015 13:04

To wcale nie żart. Wygląda na to, że taka stawka, jak podana w tytule, jest realna do uzyskania na terenie naszego kraju i to od zaraz. Choć na pewno nie we wszystkich przedsiębiorstwach, to jednak w bardzo wielu. Stanie się tak za sprawą… naszych zachodnich sąsiadów. Wszyscy nad Wisłą dyskutowali i podziwiali parę miesięcy temu, jak rośnie w Niemczech dobrobyt, gdzie od 1 stycznia 2015 r. ma się ustawowo zarabiać nie mniej niż 8,5 euro za godzinę. Netto! Według aktualnego kursu wynosi to w złotówkach prawie 37 zł. Miesięcznie daje to wcale pokaźną pensję w wysokości 6586 zł. Przypominam: chodzi o płacę minimalną. Bez godzin nadliczbowych i różnych dodatków, których, nawiasem mówiąc, w Niemczech związki zawodowe wywalczyły sporo, na pewno więcej niż w Polsce.

Niemcy, jak to Niemcy, jak sobie zaplanowali, to konsekwentnie zrealizowali. Były początkowo różne związane z nową płacą minimalną opory wewnątrz republiki federalnej, ale ponieważ od ładnych paru lat rządzi już tam praktycznie jakby jedna partia – bo tak można nazwać niezwykle silny i precyzyjnie skonstruowany sojusz dwóch największych ugrupowań politycznych CDU/CSU oraz SPD, niektórzy niemieccy publicyści nazywają ten twór wszechpartią – w parlamencie nowa stawka została uchwalona gładko. Skończyło się na nielicznych protestach niektórych firm, szczególnie tych korzystających masowo z pracy cudzoziemców; żadna z nich jednak na pewno nie upadnie, bowiem Niemcy o swoich przedsiębiorców dbają i stosują różne ulgi oraz formy pomocowe, wcale nie zawsze nazywając je pomocą publiczną, co mogłoby spotkać się z protestami ze strony Unii Europejskiej.

Co prawda rząd federalny przed UE ani się nie spowiada, ani się jej ewentualnymi protestami nie przejmuje. I to do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, iż takimi protestami to ściany sobie tapetuje w co podlejszych biurach… W każdym razie to brukselska biurokracja dużo bardziej przejmuje się zdaniem Niemców niż odwrotnie. Najlepszym tego przykładem może być podjęta przed kilku miesiącami przez Chińczyków próba wprowadzenia na europejski rynek – tak się składa, że głównie niemiecki – tanich urządzeń do przetwarzania energii słonecznej na prąd elektryczny, tzw. solarów (kolektory słoneczne). Chińskie miały być ok. 50 procent tańsze od wytwarzanych na naszym kontynencie, głównie zresztą w RFN. Rząd w Berlinie natychmiast obłożył chiński produkt niemałym cłem i oprotestował jego sprzedaż za tak niską cenę na terenie całej UE, co wywołało oburzenie w Brukseli, bo cła sprzeniewierzają się idei wolnego handlu itp., itd. Chińczycy działają od 13 lat w Światowej Organizacji Handlu (WTO) i na tym forum Unia z chińskimi komunistami świetnie współpracuje. Niemcy odpowiedzieli na to krótko: godziłoby to w naszą gospodarkę i dyskusja się skończyła. Bruksela zrozumiała, Chińczycy też. Jak wiadomo od pewnego czasu, produkcja solarów ma być w Europie domeną przemysłu niemieckiego.

To tak krótko na temat, jak można rozmawiać z Unią Europejską, jak można bronić swoich przedsiębiorców i jak to jest w Brukseli przyjmowane. Wróćmy jednak do naszej płacy minimalnej. Otóż Niemcy, lud raczej oszczędny, choć niektórzy mówią: chytry, postanowili swoje przepisy o bardzo wysokiej, nawet na warunki zachodnie, stawce minimalnej poszerzyć także na… zagranicę. Nie mam tu wcale na myśli zatrudnionych u nich sezonowo cudzoziemców przy zbieraniu np. szparagów lub truskawek, bo dla tych poczyniono wyjątki: nie zarobią 8,5 euro. Zarobią sporo mniej, aby rodzimy przedsiębiorca nie stracił. Otóż kierując się zdumiewającą logiką, wprowadzono naprawdę nowatorską interpretację ustawy o płacy minimalnej: kierowcy zagranicznych firm transportowych, którzy będą przejeżdżać przez teren zjednoczonych Niemiec, muszą również otrzymywać co najmniej 8,5 euro za każdą godzinę pracy spędzonej za kółkiem tira w tym wysoko rozwiniętym kraju. Kraju, który nie od dziś specjalizuje się w unikatowych formach zdobywania siły roboczej.

Wiadomo, że czego jak czego, ale porządku Niemcy pilnują jak nikt inny na świecie. Nic zatem dziwnego, że natychmiast wprowadzili stosowny „harmonogram operacyjny” (nie mówiąc o wielu innych dokumentach), który musi być przedkładany stosownym władzom, a te dopiero zezwolą na przejazd np. polnischen Schweine z Wielkopolski do Bawarii, gdzie na ich golonki czekają tamtejsi smakosze (i piwosze). Golonka dla nich nie podrożeje, bowiem wyższe koszty transportu ich nie obciążą, tylko firmę zagraniczną. I o to chodzi, bo to jest właśnie ochrona własnych przedsiębiorców transportowych, którzy borykają się z potężną konkurencją z krajów na wschód od Odry, głównie z Polski, która ma drugą co do wielkości flotę ciężarowych aut w Unii Europejskiej.

Nie bardzo to uchodzi, aby tyleż skromni (w kwestii zarobków rzecz jasna), co zacofani Polacy posiadali jakąś gałąź przemysłu aż tak silną, bo drugą w Europie. Tak samo zresztą nie uchodzi, aby Polacy mieli największą firmę węglową w całej UE! Mowa o Kompanii Węglowej S.A., którą właśnie stawia się do pionu innymi metodami. Na transportowców zaś postanowiono znaleźć jeszcze ciekawszy i oryginalniejszy sposób – w Europie naprawdę liczy się innowacyjność. Poza tym, co hegemon, to hegemon; Niemcy wiedzą przecież, że Polacy doskonale to rozumieją, i to Polacy nie byle jacy, bo i minister spraw zagranicznych przemawiał do nich w imieniu naszej małości, i sam pan expremier, nie mówiąc już o nowej pani premier, widać że całym sercem zaangażowanej w zachowanie stosownej nierównowagi między obu krajami… Gdyby ktoś jednak tego nie rozumiał, to na wszelki wypadek Niemcy przygotowali dla firm transportowych ze Wschodu stosownie wysokie kary, w czym, jak cały świat wie lub wiedzieć powinien, też są od dawna specjalistami.

Jest to tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika “WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.

→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 03/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum