Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Obecny rząd realizuje decyzje cara!

Aktualności

25.11.2013 13:47

Czarne chmury nad Drohiczynem – dosłownie i w przenośni. Na zdjęciu katedra położona na skarpie nad Bugiem. Fot. Adam Bujak Czarne chmury nad Drohiczynem – dosłownie i w przenośni. Na zdjęciu katedra położona na skarpie nad Bugiem. Fot. Adam Bujak Pod koniec września tego roku Archiwum Diecezjalne w Drohiczynie otrzymało dziwne pismo wystosowane przez burmistrza tej historycznej miejscowości, kiedyś o dużo większym znaczeniu niż dziś i przez całe wieki leżącej w środku Polski, a nie u jej granicy (wschodniej). Zacny urzędnik, pan mgr inż. Wojciech Borzym uprzejmie zażądał „informacji (w oparciu o zasób Archiwum Diecezjalnego) na temat uposażenia w nieruchomości związków wyznaniowych działających na terenie naszego miasta w latach 1400–1939”. Tak, tak – to nie pomyłka: chodzi o informacje sprzed nawet sześciu wieków! Czyżby Urząd Miasta przekształcał się w instytut historyczny, rozpoczęto tam jakieś prace badawcze? Znając niespotykaną kreatywność obecnego premiera, który potrafił nawet psychiatrę zrobić ministrem obrony, a filozofa ministrem sprawiedliwości – wcale bym się nie zdziwił…

Gdy zadzwoniłem do drohiczyńskiej kurii, przekonałem się szybko, że sprawa niestety zabawna nie jest. Jest bardzo poważna i przykra. Otóż okazuje się, że od pewnego czasu realizowane są żądania odszkodowawcze Cerkwi prawosławnej i to w niemałych kwotach lub hektarach. Oddawane jest zaś to, co niegdyś zagrabił – rosyjski car! Kto oddaje? Ano polskie państwo reprezentowane przez warszawski rząd – może chce się za coś Rosjanom wypłacić, nie wiem. W każdym razie jasne jest, że robią się dobrymi wujkami dla prawosławnych kosztem polskich podatników. Polityka uległości obecnego rządu, przepraszania i bicia czołem o ziemię, sięga szczytów.

Dyrektor Radia Podlasie, ks. Artur Płachno informuje nas, że np. ostatnio wojewoda podlaski polecił wypłacić 1,5 mln odszkodowania parafii prawosławnej w Boćkach (diecezja drohiczyńska). Parafia ta jednakże nie tak dawno wsławiła się – jeśli można tak powiedzieć – zupełnie czymś innym, a mianowicie seksualną aktywnością swego proboszcza. Prawosławny duchowny, choć już nie młody i żonaty oraz posiadający dorosłe dzieci, został oskarżony o kontakty seksualne z upośledzoną 19-letnią dziewczyną, która zaszła w ciążę. Prawosławny proboszcz „został wysłany na urlop”, jak to określili jego zwierzchnicy. Boćki do dziś trwają w szoku. Ciekawe, że ten przypadek odnotowały tylko niektóre lokalne media. Na prawosławnego proboszcza nie rzucili się jak wściekli ani redaktorzy TVP, ani innych telewizji, ani radia, ani gazet głównego nurtu… Zresztą dobrze, że tego nie zrobili, ale gdyby to był proboszcz katolicki – to by było używanie!

Cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy w Drohiczynie. Fot. Adam Bujak Cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy w Drohiczynie. Fot. Adam Bujak Przypadków odszkodowań na rzecz Cerkwi jest znacznie więcej i nie tylko w diecezji drohiczyńskiej. Nikt się nimi nie chwali; ani Cerkiew, ani państwo. A żądania Cerkiew ma niemałe. W ubiegłym roku w rozmowie z KAI prawosławny arcybiskup Jeremiasz stwierdził gładko, że „może to być od 150 tys. do nawet 300 tys. hektarów”. Ten duchowny wyliczenia swoje przeprowadził na podstawie… carskich ukazów. Za sam niewielki Drohiczyn (2129 mieszkańców) Cerkiew oczekuje ponad 5 mln złotych odszkodowań. Jak oznajmił abp Jeremiasz, Cerkiew prawosławna chce „zwrotu mienia poddanego pod przymusowy zarząd państwa od 1918 r.”. W praktyce oznacza to jednak powołanie się właśnie na dekrety carskie. Wyjaśnia to biskup drohiczyński, doktor z zakresu historii, Antoni Dydycz:

"Dekrety cara wywłaszczające polskich patriotów i ludzi Kościoła nabierają obecnie mocy, gdyż realizuje je Komisja Regulacyjna ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, instytucja mieszana Kościoła prawosławnego i państwa. Podczas gdy ona nadal działa i buszuje po naszym terenie, to katolicką komisję rozwiązano."

Przypomnijmy, że w 1989 r. powstało 5 komisji ds. zagrabionego przez komunistyczne państwo mienia Kościołów katolickiego, ewangelicko-augsburskiego, prawosławnego, dla gmin żydowskich oraz pozostałych wyznań i związków wyznaniowych. Miały one za zadanie oszacować i zwrócić mienie utracone w okresie PRL-u. Komisja Majątkowa ds. Kościoła katolickiego spotkała się parę lat temu z ostrą krytyką i jej działalność praktycznie wygasła po 2010 r., a w roku 2011 została rozwiązana. Wiele żalów wywoływał ustawowy zapis o niemożności odwołania się od decyzji tych komisji. O innych komisjach było cicho; wszystkie jakby traciły rację bytu, do rozpatrzenia pozostały już podobno tylko wnioski trudne, skomplikowane, nadające się dla specjalistycznego sądu, a nie dla amatorskiej komisji. Tak przynajmniej argumentował rząd na początku 2012 r. ogłaszając, że na drodze nowelizacji odpowiednich ustaw chce rozwiązać pozostałe cztery komisje.

"Komisja mieszana wykonuje te decyzje – mówi dalej bp Antoni Dydycz – które car podejmował w związku z prześladowaniami tych Polaków, którzy walczyli o niepodległość naszej Ojczyzny oraz w związku z prześladowaniami Kościoła katolickiego, który był systematycznie i ustawowo wywłaszczany. Ocenia się, że...

Jest to tylko część artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika “WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.

→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 10/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum