Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Niesłabnący przykład św. Maksymiliana Kolbego. Pierwszy krok do zmiany: bojkotowanie złej prasy, następnie – popieranie dobrej

Aktualności

16.08.2021 11:24

 Zakonnicy przy pracy w niepokalanowskiej drukarni. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów

 

 

 

Zakonnicy przy pracy w niepokalanowskiej drukarni. Fot. Archiwum Militia Immaculatae Niepokalanów


 

 

Niesłabnący przykład św. Maksymiliana Kolbego

Czesław Ryszka

 

 

 

Św. Maksymilian Kolbe, którego 80. rocznicę męczeńskiej śmierci (14 sierpnia 1941 r.) właśnie przeżywamy, był gruntownie wykształcony, niebywale inteligentny, obserwował świat i rozumiał mechanizmy nim targające. Dlatego olbrzymią wagę przywiązywał do mediów, widząc ich gwałtownie rosnący wpływ na społeczeństwa. Media nie były dla niego celem, lecz narzędziem ewangelizacyjnym. Dawał praktyczną odpowiedź na zapoczątkowane już w XIX wieku przechwytywanie prasy (a potem innych środków przekazu) przez siły antykatolickie. Poniżej poświęcony temu zagadnieniu fragment znakomitej książki Czesława Ryszki „Wiara i ofiara”, biografii świętego ukazującej nie tylko męczeństwo, ale i wszechstronność osobowości oraz bogactwo życia o. Maksymiliana Kolbego.

 

Zwrócił uwagę na wypowiedź arcybiskupa Saragossy na kongresie dziennikarzy katolickich w 1910 r., który nie wahał się mówić: „Dużo jest bogatych katolików, co swych bogactw używają na to, by fundować nowe kościoły i klasztory albo je przyozdabiać w obrazy świętych. Bezsprzecznie bardzo to piękna rzecz! Ale, niestety, jeden nieszczęśliwy wypadek może to wszystko zniszczyć, podczas gdy owoce dobrego dziennika są wprost niezniszczalne. Czyby zatem nie było lepszą rzeczą zakładać wielkie dzienniki dla dobra ludu? Dziennik jest w dzisiejszych czasach szybko strzelającym działem. Bóg tak chce!”.
Od młodości wiedział, jak wielkie znaczenie w czasach postępu i cywilizacji posiadają środki społecznego przekazu myśli: prasa, radio, film, teatr; myślał także o telewizji, która była wówczas w fazie eksperymentów. Zakładając Rycerstwo Niepokalanej, pragnął nowoczesną technikę wprzęgnąć w służbę idei naczelnej: „zdobycia świata dla Niepokalanej”.
Ojciec Kolbe doceniał znaczenie zwłaszcza prasy, zdawał sobie bowiem sprawę z tego, że ona kształtuje postawy światopoglądowe i moralne szerokich mas ludzkich. Obserwował umiejętnie zorganizowaną propagandę, jaką dzięki prasie prowadziły różne ugrupowania areligijne i antykościelne, dostrzegał słabości prasy katolickiej, która nie wywierała na społeczeństwo tak silnego wpływu, jak by należało tego oczekiwać. W swoich tekstach na ten temat przywoływał słowa francuskiego Żyda Adolfa Crémieux, który na zjeździe masonów mówił: „Miejcie sobie wszystko za nic, za nic pieniądze, za nic poważanie, prasa jest wszystkim. Mając prasę, będziemy mieli wszystko”. Podobnie na międzynarodowym zjeździe rabinów w Krakowie w 1848 r. angielski rabin Mojżesz Montefiore przekonywał: „Jak długo gazety świata nie będą w naszych rękach, tak długo wszystko na nic się nie przyda”.
Dlatego pierwsze, co uczynili masoni, pragnący rządzić światem – jak zauważa Ojciec Maksymilian – to opanowali prawie wszystkie agencje telegraficzne i przez nie kierują innymi pismami. Sama agencja Reutera w Londynie – jak informował w „Rycerzu” – zaopatruje 5 tys. dzienników; agencja Stefani w Rzymie – wszystkie dzienniki włoskie; agencja Havasa w Paryżu – francuskie, hiszpańskie i belgijskie; agencja Wolffa w Berlinie – wszystkie niemieckie, a agencja „Stowarzyszenie Prasy” w Nowym Jorku – dzienniki amerykańskie.
Ojciec Maksymilian przywołuje słowa biskupa J. B. Zwergera (1884): „Kto daje pieniądze na złą prasę, ten prowadzi wojnę przeciwko Kościołowi i nie może zwać się prawdziwym katolikiem”, a biskup moguncki W. E. Ketteler posuwał się dalej i twierdził, że kto względem prasy [katolickiej] jest obojętny, ten nie ma prawa zwać się wiernym synem Kościoła. Z kolei o. Maksymilian powołuje się na słowa kard. Franciszka Nagla z Wiednia (1911 r.), który pisał: „Obowiązkiem każdego katolika jest występować w obronie katolickiej prasy i popierać ją modlitwą, słowem i czynem”.
Pamiętał słowa Ojca Św. Piusa X, który w 1905 r. pisał do biskupów meksykańskich: „Co się tyczy dzienników i gazet, to chciałbym raz wszystkich trzeźwo myślących przekonać, że należy wszystkimi siłami starać się, by katolicy tylko prawdziwie katolickie pisma i dzienniki trzymali. W dzisiejszych czasach jest to, moim zdaniem, najważniejsza sprawa”.
Myśląc o Polsce, Ojciec Maksymilian potwierdzał, że „istnieją wprawdzie i silniejsze ogniska jak Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha w Poznaniu, Wydawnictwo OO. Jezuitów w Krakowie, Wydawnictwo Karola Miarki w Mikołowie itd., ale przeważnie spotyka się rozstrzelone wysiłki, nieraz i bardzo wielkie, pojedynczych ludzi. Brak nam jeszcze ogólnego porozumienia się w tej pracy i wzajemnej pomocy. Ze strony zaś społeczeństwa wielkie jeszcze panuje niezrozumienie doniosłości tej pracy, a ofiarność okazuje się niedostateczna, by prasę katolicką w Polsce postawić na silne nogi. Wrogowie Kościoła mają miliony i miliardy [dolarów], a pracownik na niwie katolickiej prasy nie może wytężyć sił, by prace swe doskonalić i potęgować, bo musi po prostu walczyć o byt materialny dla swojej prasowej działalności. Mało też mamy świeckich ludzi dostatecznie wyrobionych, by mogli pracować piórem na katolickiej niwie: stąd też dorobek prasy katolickiej u nas jest bardzo, a bardzo jeszcze skromny. Przygotować i świeckich pracowników, i zapewnić wydawnictwom byt materialny – to najbardziej może piekąca sprawa w akcji prasowej”.
By dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, uważał, że Rycerstwo Niepokalanej powinno wydawać różne rodzaje pism, a więc: dzienniki, tygodniki, miesięczniki, kwartalniki, ulotki, broszury, książki. Marzeniem Ojca Kolbego było także, by Rycerstwo stworzyło własną literaturę przeznaczoną dla dorosłych, młodzieży i dzieci z wszystkich warstw społecznych i by pozycje książkowe drukowało całymi seriami.
Gdyby w jednym zdaniu ująć to, co chciał zakomunikować światu, należałoby napisać, że chodziło mu o apostolstwo Ewangelii, nawrócenie wszystkich, by pomyśleli o życiu wiecznym. Życie doczesne było dla niego małym odcinkiem, życie wieczne – rzeczywistością nieskończoną. Zdawał sobie sprawę z tego, jak wielu ludzi jest obojętnych, niewierzących, żyjących z dnia na dzień, od przyjemności do przyjemności. Do nich należało dotrzeć z Dobrą Nowiną za pomocą telegraficznego drutu, fal radiowych, druku, jednym słowem wszelkimi dostępnymi środkami komunikacji.
Już wówczas zdawał sobie sprawę, że świat jest globalną wioską, wystarczy nadać właściwą wiadomość, aby obiegła świat w mgnieniu oka i… zbawiła. Ważne było, kto tę wiadomość nadaje i jaką najlepszą możliwą treść powinna zawierać. On nadał jej imię Niepokalana, które oznaczało wszystkie świętości.
Niepokalana – to słowo należało nadawać nieustannie przez radio, drukować w milionach egzemplarzy, rozrzucać z samolotów, rozsiać po świecie, dotykając osobiście każdego tą wiarą, tą pewnością, dla której w końcu sam oddał życie. By jednak można było marzyć o nawróceniu całego świata, należało sięgnąć do masowych środków przekazu.
Apostolat mediów stanowił dla Ojca Maksymiliana najbardziej właściwą i największą szansę ewangelizacji całego świata. Ich siła była niepoliczalna i niemierzalna. Znał się na promocji, i tak, by jeszcze bardziej zwiększyć odbiór „Rycerza Niepokalanej”, wydrukował w 1938 r. milion egzemplarzy i w ramach promocji bezpłatnie rozprowadził ok. 300 tysięcy. Okazało się, że w 1939 r. rozprowadzał już płatnie milion egzemplarzy! Od 1932 r. ukazywał się „Rycerz Niepokalanej” w języku włoskim (Cavaliere dell’ Immacolata), w 1933 r. „Rycerzyk Niepokalanej” dla młodzieży, a w 1935 r. „Mały Dziennik”, drukowany w tempie (od września 1936 r.) 76 tys. egzemplarzy na godzinę. W 1935 r. ukazał się „Informator Rycerza Niepokalanej”, przeznaczony dla kół i ognisk Milicji Niepokalanej w Polsce, w 1938 r. – Miles Immaculatae w języku łacińskim i „Mały Rycerzyk Niepokalanej” dla dzieci, a w 1939 r. – „Biuletyn Misyjny”.
Pragnął Ojciec Maksymilian wprzęgnąć w działalność apostolską także film i sztukę, uważając, że można jeszcze lepiej, w sposób bardziej wyrazisty niż przez prasę, ukazać i uwypuklić prawdę oraz dobro. Myślał także o telewizji, która wówczas zaczęła dopiero wchodzić w fazę pierwszych eksperymentów. Uważał, że wszelkie nowości techniczne należy wykorzystać „w kierunku oświecenia umysłów i zapalania serc”.
Poza uznanymi środkami społecznego przekazywania myśli – jak pisał – Rycerstwo powinno wykorzystywać także środki bardziej ubogie i tradycyjne, jak biblioteki, czytelnie, odczyty, akademie i im podobne. Poleca członkom Rycerstwa, aby „gdzie już w liczniejsze zebrali się koła, postarali się, o ile to możliwe, zapoczątkowywać wypożyczalnie dobrych książek. Zadaniem ich byłoby nie tylko ustalić w wierze samych członków i zachęcać do dobrego, ale także przedostać się przez ręce członków M. I. do obojętnych w wierze, złych katolików i akatolików”.
Powołując się na papieża Piusa XI, wyjaśniał, że jeśli prasy nie ujmiemy w swoje ręce, na próżno będzie się głosić kazania czy budować kościoły. „My więc obraliśmy ten środek, bo to jest wolą Niepokalanej, którą wyraża Namiestnik Chrystusa”. „Prasa to słowo, które nie przebrzmiewa, lecz dotąd tkwi, dopóki papier jest nie zniszczony, chociaż może jest ono mniej żywe niż ustne. Są słowa, które szeroko rozbrzmiewają, lecz przebrzmiewają – to są przez radio nadane. Dalej sztuka. Sztuka dla sztuki to jeszcze nic, bo można ją zamknąć pod klucz, lecz sztuka dla widzów musi mieć dobry cel”.
Faktycznie, o wydawaniu dziennika myślał Ojciec Maksymilian od dawna. Choć nie było go wtedy w Polsce, to z jego inicjatywy franciszkanie wysłali na studia filozoficzno-teologiczne do Fryburga Szwajcarskiego oraz Louvain o. Mariana Wójcika. Studiując za granicą, chodził także na kursy dziennikarskie. Po święceniach kapłańskich, latem 1934 r., przeniesiono go do Niepokalanowa, gdzie zaraz objął redakcję „Rycerza” i „Rycerzyka Niepokalanej”, a jesienią tegoż roku polecono mu przygotować się do wydawania dziennika. Próbny numer „Małego Dziennika” wydał z datą 27 listopada 1934 r. Ten numer wysłano do Ojca Kolbego do Japonii, prosząc go, jako inicjatora pomysłu, o ocenę.
Ojciec Maksymilian odpowiedział tego samego dnia, w którym otrzymał przesyłkę. W swoim liście zamieścił tylko dwie uwagi na temat treści owego próbnego numeru, a jedna z nich była następująca: „O systematycznym wypieraniu żydostwa lepiej dużo nie głosić, a raczej przyczynić się do rozwoju polskich placówek, co prędzej prowadzi do celu”. Opinia Ojca Maksymiliana wyraźnie wskazuje, że nie akceptował sposobu, w jaki pisano wówczas o Żydach, i przestrzegał, że trzeba to robić inaczej.

 

Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić  tutaj.

 


→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 04/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum