Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Nie zgadzamy się na to, żeby ktoś niszczył Polskę

Aktualności

17.06.2016 16:22

Małgorzata Wassermann została posłanką osiągając w ostatnich wyborach parlamentarnych najlepszy indywidualny rezultat w okręgu krakowskim oraz piąty najwyższy w kraju. Fot. Michał Klag

 

Nie zgadzamy się na to, żeby ktoś niszczył Polskę

Z Małgorzatą Wassermann, posłanką PiS, wiceprzewodniczącą Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, rozmawia Adam Sosnowski

 

 

Adam Sosnowski: Dwie  dziedziny prawa wydają się szczególnie ważne w kontekście repolonizacji różnych dziedzin naszego życia, a gospodarki w szczególności. Zacznę od prawa własności, które łączy się przecież stricte z pojęciem wolności. A prawo własności oznacza także wolność; np. mieszkańcy USA na tej podstawie budowali swoją tożsamość, ale także w Polsce przez wieki była to oczywistość, z którą ustrój komunistyczny ostro walczył. A dzisiaj na własnej działce za własne pieniądze nie mogę zbudować domu ani nawet drzewka wyciąć bez stosownego pozwolenia...

 

Małgorzata Wassermann: A nie daj Boże, żebyś znalazł coś, co ma wartość archeologiczną, to już skończyłeś korzystanie z prawa własności... Istotna jest tutaj kwestia wyważenia interesów i zdrowego rozsądku. Rozumiem, że ktoś ma na to pieniądze i chce sobie kupić działkę, bo to jego finanse, jest wolny i w związku z tym nie ma dla niego żadnych przeszkód. Ale z drugiej strony nie bardzo potrafię sobie wyobrazić sytuację, kiedy wszelkie pozwolenia na budowę zostaną zlikwidowane. Wówczas mieszkalibyśmy pewnie z ludźmi okno w okno, zresztą u nas w Krakowie już to często ma miejsce. Jeszcze pół biedy, kiedy są to domy jednorodzinne lub mieszkania, ale zaraz na przykład na przeciwko może stanąć np. galeria handlowa. Problem w moim mniemaniu leży gdzie indziej, a mianowicie w jakości i długości tych postępowań, mnożeniu problemów biurokratycznych, które trzeba przejść, żeby dostać pozwolenie na budowę, do czego dochodzą jeszcze nieżyczliwości oraz nieuprzejmości urzędników. Ileż razy ja w swojej kancelarii słyszałam o tym, że ktoś zaniósł dokumenty do urzędu i dostał po 3-4 tygodniach wezwanie z urzędu, by dostarczyć jeszcze jeden jakiś papierek... Nie można takich rzeczy załatwiać naraz, tylko raz na trzy tygodnie wzywa się ludzi o kolejne dokumenty? Niemniej jakieś normy budowania muszą istnieć. Czy i jak  są przestrzegane – to inna sprawa. Mam wrażenie, że dzisiaj np. w Krakowie dochodzi do dużego zagęszczenia budowli, zwłaszcza galerii handlowych w samym centrum miasta, czy bloków, postawionych jeden przy drugim, bez jakiejkolwiek zieleni. Brakuje też miejsc parkingowych, bo wszystko w zasadzie idzie pod wielką zabudowę. Jakaś kontrola musi nad tym być, gdyż w przeciwnym przypadku te problemy byłyby jeszcze o wiele większe. Dlatego nowy rząd zabrał się właśnie za totalną rewizję prawa budowlanego. Powstanie nowy kodeks, a prace nad nim są już na ukończeniu. Wprowadzone zostanie całkowite uproszczenie procedur, a równocześnie uniemożliwi się zabudowę całego miasta blokami. Dzisiaj powstają osiedla, gdzie jest tylko jedna wąska droga jednokierunkowa i ani pół miejsca parkingowego. Przecież to są jakieś nieporozumienia!

 

Według danych Polskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców Polakom najbardziej w prowadzeniu biznesu przeszkadzają kwestie związane z prawem: niestabilność prawa, nadmiar obowiązków biurokratycznych, skomplikowane prawo gospodarcze, samowolne i arbitralne decyzje urzędników i sądów oraz oczywiście wysokie, niejasne podatki. Prawo zamiast wspierać przeszkadza.

 

Zgadzam się i dlatego muszą tutaj nastąpić poważne zmiany. Ale ostrożnie, jestem zdecydowanym przeciwnikiem fragmentarycznej zmiany prawa. Owszem, zdarzają się takie przypadki, że trzeba działać natychmiast. Tak było przykładowo z procesem kontradyktoryjnym w sprawach karnych (dwie przeciwstawne strony prowadzą ze sobą spór w sądzie), który wprowadził rząd PO-PSL. Tu szkody były tak niewyobrażalnie wielkie, że od razu to cofnęliśmy, z korzyścią dla wszystkich, co podkreślają także prawnicy. Częste zmiany w prawie w pewnym stopniu wymusza na nas również Unia Europejska, mamy bowiem obowiązek wprowadzić przepisy i regulacje przyjmowane przez Unię. Oprócz tego jednak uważam, że zmiany muszą być systemowe. W rozwiązaniach gospodarczych nie można ograniczyć się do tego, żeby Polakowi łatwiej było założyć firmę, czym się chwaliła poprzednia władza. Jemu ma być łatwiej prowadzićtę firmę. Obecnie trwają prace dużych komisji kodyfikacyjnych i wolę, aby one potrwały dłużej, ale za to przedstawiły dobre przepisy, które już nie będą zmieniane i – co równie ważne – będą obowiązywać powszechnie.

 

Przedsiębiorcy, ale także ogólnie obywatele, często skarżą się na to, że w urzędach nie tylko nie wiadomo o co chodzi, lecz również nikt im nie pomaga i nie objaśnia.

 

Tutaj poruszamy kwestię mentalności jednostek, tworzących cały żywy organizm zwany państwem. W urzędach wiele zależy od tego, jak sobie dany kierownik ustawi swoją ekipę. Czy powie im: proszę wszystkich potraktować tak, żeby stąd jak najszybciej wyszli, czy może powie: macie zrobić wszystko, żeby tym ludziom jak najbardziej pomóc. Zmiana mentalności jest kluczem do dobrej zmiany ogólnie, a przede wszystkim w wymiarze sprawiedliwości oraz obszarze państwa. Jest to też wymaganie, które powinniśmy stawiać sobie wszyscy. Na przykład parkujmy samochód zajmując tylko jedno miejsce, nawet gdy jest wiele wolnych miejsc, bo za chwilę ich nie będzie. Albo nie zostawiajmy lejącej się wody w kranie w publicznej toalecie, bo przecież ktoś za to płaci. To są drobne rzeczy, ale ona się składają na całość współżycia społecznego. Jeżeli wszyscy zmienimy sposób myślenia, zaczniemy od siebie, to mamy sporą szansę, że uda się te zmiany przeprowadzić. Bez wątpienia najważniejszy jest przykład z góry.

 

Unii Europejskiej narzuca nam swoje regulacje, a Polska musi je respektować. To jaka jest relacja między prawem polskim a prawem europejskim i naszą konstytucją? Jaka jest hierarchia? Czy traktat lizboński pozbawił nas suwerenności? Ustęp 17 mówi „prawo przyjęte przez Unię ma pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich”. Czyli jesteśmy kolonią brukselską?

 

Pytasz mnie o spór, który jest nierozwiązywalnym sporem akademickim. Nie został on rozwiązany ani na poziomie praktycznym, ani teoretycznym. Są tacy, którzy twierdzą, że istnieje prymat konstytucji jako ustawy zasadniczej nad prawem europejskim, ale są również ci, którzy twierdzą, że w przypadku traktatu lizbońskiego obowiązuje prymat prawa europejskiego, bo państwa sygnatariusze się na to zgodziły, przystąpiły i podpisały. Najlepszym rozwiązaniem i złotym środkiem jest to, aby tak tworzyć prawne przepisy na poziomie europejskim, aby były zgodne z konstytucją. Ja osobiście stoję na stanowisku, że w Polsce obowiązuje konstytucja jako najważniejszy akt prawny. Niestety zauważam w Polsce też taką tendencję, że niektóre środowiska starają się wykorzystać konstytucję dla siebie, kiedy jest to dla nich wygodne, ale inne fragmenty ustawy zasadniczej pomijają. Jako państwo jesteśmy zobowiązani do przestrzegania prawa europejskiego, ale ja równocześnie nie wyobrażam sobie sytuacji, w której prawo europejskie złamałoby postanowienia polskiej konstytucji.

 

Jest to tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika “WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj. 

→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 04/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum