Emilia i Karol Wojtyłowie z małym Edmundem, którego zwali Mundkiem.
Papież rozsławił ją na cały świat
Jolanta Sosnowska
Do należącej do Chiela i Rozalii Bałamuthów kamienicy, stojącej przy wadowickim rynku tuż obok kościoła parafialnego pw. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, rodzina Wojtyłów wprowadziła się w 1919 r. Liczący wówczas 40 lat porucznik Karol, który po latach otrzymał ponowne przeniesienie do Wadowic, wraz ze swą 35-letnią żoną Emilią oraz ich 13-letnim synem Edmundem zajął skromne, dwupokojowe mieszkanie z kuchnią na piętrze. Nie było tam parkietów, tylko podłoga z desek pomalowanych na czerwono. W kuchni gotowało się na piecu, nie było łazienki ani bieżącej wody, na korytarzu wspólna toaleta. Z okien mieszkania Wojtyłowie mieli widok na mury świątyni, w tym na słynny dziś na cały świat za sprawą ich syna zegar słoneczny opatrzony napisem „Czas ucieka, wieczność czeka”.
Najstarsza wzmianka o kościele parafialnym, z którym zrósł się młody Karol Wojtyła, pochodzi z 1325 r. Drewniany kościół spłonął wiek później, a na jego miejscu w 1440 r. wzniesiona została murowana świątynia gotycka. Po pożarach kościół wielokrotnie przebudowywano, dlatego obecne są w nim różne style architektoniczne. Prezbiterium pochodzi z XV w., nawa główna i nawy boczne oraz wieża wzniesione zostały w latach 1791–98, pozostałe fragmenty są XIX- i XX-wieczne. W XIX w. wybitny krakowski architekt Tomasz Pryliński nadał fasadzie kościoła jej obecny kształt. Szczególną cześć odbiera tu Matka Boża Nieustającej Pomocy, Pani Wadowicka, pod której obronę często uciekał się Karol Wojtyła.
W kamienicy przy rynku
Na parterze kamienicy od strony rynku znajdowały się witryny sklepu z artykułami technicznymi, elektrycznymi, myśliwskimi, sprzętem sportowym i rowerami, należącego do właścicieli kamienicy. Wśród mieszczących się na parterze lokali była też biblioteka z judaikami, sklep bławatny oraz zakład fotograficzny Franciszka Łopateckiego. Wejście do amfiladowego, liczącego ponad 50 m kw. mieszkania Wojtyłów znajdowało się na tyłach, od ulicy Kościelnej. W małym podwórku wyłożonym kamieniami i żwirem swój warsztat miał introligator Adolf Zadora. Z podwórka na pierwsze piętro prowadziły strome i kręte metalowe schody. Wiodły na wewnętrzny balkon, z którego wchodziło się wprost do kuchni. Za kuchnią była mała sypialnia, a dopiero za nią większy pokój, który służył Wojtyłom za salon. Emilia lubiła dbać o rodzinny dom, ozdabiać go wytworami własnego hafciarskiego rękodzieła.
Kamienica wzniesiona została ok. 1840 r. na terenie dawnego przykościelnego cmentarza, który przeniesiono w latach 1820–22 w inne miejsce. Pierwszym udokumentowanym właścicielem budynku był od 1870 r. uczestnik Powstania Styczniowego, aptekarz Seweryn Kurowski, radny miejski i wiceburmistrz Wadowic. Najprawdopodobniej mieściła się tam wtedy jego apteka. Ożenił się z Jadwigą z Zapałowiczów; ich córka Maria została zaś w 1915 r. żoną znanego pisarza-skandalisty Emila Zegadłowicza. W 1905 r. piętrową kamienicę kupił od Kurowskiego cukiernik Józef Lisko, który w 1911 r. odsprzedał ją Chielowi Bałamuthowi, przewodniczącemu miejscowej gminy żydowskiej i radnemu miejskiemu. Lisko był potem właścicielem kamienicy po drugiej stronie rynku, w której wynajął lokal na cukiernię innemu koledze po fachu – Karolowi Hugenhuberowi, który zacznie wytwarzać w Wadowicach nieznane tu wcześniej wiedeńskie kremówki. Dziś, po różnych perturbacjach z wykupieniem budynku od spadkobierców rodziny Bałamuthów oraz po przeprowadzeniu kapitalnego remontu, mieści się w kamienicy nowoczesne Muzeum Dom Rodzinny Ojca Świętego Jana Pawła II.
W 1918 r., po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, także Wadowice powróciły po czasach zaborów do ojczyzny. Miejscowy garnizon, niegdyś austriackie koszary, w których Karol Wojtyła jako 21-latek rozpoczynał służbę wojskową, powitały go w 1919 r. jako wojskowego urzędnika. Miejsce pracy znajdowało się niedaleko mieszkania. Był to okazały budynek poaustriacki z I poł. XIX w., wzniesiony na planie kwadratu z wewnętrznym dziedzińcem otoczonym arkadowymi korytarzami. Cała rodzina żyła bardzo skromnie z oficerskiej pensji Karola. Mąż Emilii był bardzo poważny i stateczny, prosto się trzymał, jak przystało na wojskowego. Nie był zbyt wysoki, szpakowate włosy nosił krótko ostrzyżone. Chodził w cwikierach, czyli okularach bez oprawek, co dodatkowo nadawało jego twarzy wyrazu surowości.
Karol Wojtyła senior miał ukończoną szkołę podstawową i trzy klasy gimnazjalne. Pracował jako krawiec do chwili, gdy w 1900 r. powołany został do służby w wojsku austriackim. Odbywał ją najpierw w 56. Pułku Piechoty w Wadowicach, a potem w Szkole Kadetów we Lwowie i w Krakowie. Mając 27 lat i będąc wówczas podoficerem, ożenił się z 22-letnią Emilią Kaczorowską. Ślub odbył się 10 lutego 1906 r. w krakowskim kościele św. Piotra i Pawła, który wówczas był kościołem garnizonowym. Przystojny pan młody miał gęstą czuprynę i nosił wąsy. Ok. 1915 r. podjął służbę w Legionach Polskich, prowadząc też akcję werbunkową. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został mianowany porucznikiem i otrzymał pracę w Powiatowej Komendzie Uzupełnień w Wadowicach. Z żołnierską solidnością i wytrwałością także w domu potrafił robić wszystko, nawet najbardziej prozaiczne czynności, oraz opiekować się chorowitą żoną. Był skromny, pobożny, spokojny i pełen pokory. Emilia jak mogła, tak dorabiała do domowego budżetu szyciem i haftowaniem. Była szczupłą szatynką o bujnych, falujących włosach, które upinała zgodnie z ówczesną modą. Ubierała się elegancko i z elegancją nosiła, jednak bez przesady i pretensjonalności. Była uprzejma, stonowana, lubiła obowiązki żony, matki i gospodyni domowej. Wiara i modlitwa pomagały jej przetrwać trudne chwile.
Karola Wojtyłę martwiły nie tylko niespokojne czasy, tocząca się na Kresach wojna polsko-bolszewicka zagrażająca świeżo odzyskanej niepodległości. Przyczyną strapień i smutku było także słabe zdrowie żony i nie tak dawno przeżyta osobista tragedia. 7 lipca 1916 r., w czasie trwania wielkiej wojny, małżonkowie stracili swe drugie, tak bardzo wyczekiwane dziecko. Córeczka Olga żyła zaledwie kilkanaście godzin. Karol i Emilia nie rozpamiętywali jednak w nieskończoność śmierci córeczki, nie karmili się goryczą i nie tonęli w smutku. Przyjęli z pokorą wolę Bożą. Powodem do dumy, radości i szczęścia był ich pierworodny syn Edmund, zwany Mundkiem, który urodził się w Krakowie 28 sierpnia 1906 r. Był niezwykle mądrym, utalentowanym, wrażliwym i dobrym chłopcem. Rodzice wiedzieli, że bardzo ich obojga potrzebuje. Akurat był w wieku gimnazjalnym, uczył się znakomicie. Miał fenomenalną pamięć.
Rodzinne zakorzenienie
Emilia Wojtyłowa pochodziła z rodziny Kaczorowskich, która wywodziła się od jej dziadka Mikołaja. Od 1821 r. pracował on w warszawskich stajniach Zamoyskiego, a następnie przy pałacu w Klemensowie (obecnie część Szczebrzeszyna). Po śmierci pierwszej żony, Franciszki z d. Kurzawa, Mikołaj Kaczorowski ożenił się z Urszulą Malinowską z Magnuszewa; 26 czerwca 1849 r. urodził się ich syn Feliks (zm. 1908 r.). Feliks, dziadek przyszłego papieża, pracował jako stangret w dobrach hrabiego Andrzeja Zamoyskiego na Mazowszu, a po śmierci arystokraty w 1874 r. przeprowadził się do Białej (obecnie część Bielska-Białej). Feliks został z zawodu rymarzem, specjalizował się w obijaniu powozów. Ożenił się z córką szewca, Marią Anną z d. Scholz lub Szolc (1853–1897), z którą miał dziewięcioro dzieci (dwoje zmarło w młodym wieku), w tym Emilię, która przyszła na świat 26 marca 1884 r. jako piąta z rodzeństwa; ciekawe, że umrze niemal w tym samym wieku, co jej matka.
W 1885 r. rodzina Kaczorowskich przeprowadziła się z Białej do Krakowa. Zamieszkali najpierw przy ul. Nad Rudawą 17 (obecnie Felicjanek). Rymarski warsztat rzemieślniczy ojca mieścił się przy ul. Smoleńsk 15, gdzie później – do domu obok zakładu – przeniosła się też cała rodzina. Wiodło im się nieźle materialnie, panny Kaczorowskie miały ładne suknie i modne trzewiczki, a także skromną biżuterię. Emilia ukończyła w Krakowie 8-letnią szkołę zakonną prowadzoną przez Siostry Miłości Bożej.
Karol Wojtyła nie poznał swoich dziadków ze strony matki – Feliksa i Marii Anny – gdyż zmarli przed jego przyjściem na świat. Podobnie nie poznał dziadków Macieja i Anny Wojtyłów (bądź Woytyłów – nazwisko to pisane bywa zamiennie).
Rodzina Jana Pawła II ze strony ojca wywodzi się z leżącej nad rzeką Sołą wsi Czaniec w Beskidzie Małym. Najstarszym jej członkiem, którego odnaleźć można w aktach tamtejszej parafii św. Bartłomieja, jest Maciej Wojtyła (ur. 1765), który 22 lipca 1800 r. ożenił się z Marianną Kowalską. W księgach figurują ponadto Franciszka Wojtyłowa (ur. 1792) oraz Bartłomiej Wojtyła (ur. 1788), prapradziadek Papieża, który ożenił się z Anną Hudecką (ur. 1792); mieli czworo dzieci. Ich najstarszy syn Franciszek, pradziadek Papieża, był radnym gminy i iudex comunitatis (sędzią pokoju). Poślubił Franciszkę z d. Gałuszka, która wydała na świat czterech synów. Najmłodszy z nich Maciej (1852–1923) opuścił po latach rodzinny Czaniec i przeprowadził się do niedalekiego Lipnika (obecnie dzielnica Bielska-Białej), gdzie był cenionym cechmistrzem krawieckim. Dziadek Papieża ożenił się w 1878 r. z Anną Przeczek (zm. 1881), córką piekarza; 18 lipca 1879 r. urodził się ich syn Karol – ojciec przyszłego Papieża.
Na świat przychodzi Lolek
Jesienią 1919 r., trzy lata po śmierci Olgi, Emilia znów była w stanie błogosławionym. Radość z odkrycia tego faktu nie trwała jednak długo, gdyż okazało się, że ciąża jest zagrożona. Kobieta nieustannie drżała o swoje nienarodzone dziecko, ale i sama bardzo źle się czuła. Lekarze obawiali się, że nawet jeśli donosi, może nie przeżyć porodu. Podobno doradzali usunięcie ciąży. Emilia, choć wówczas nie było jeszcze takiej wiedzy o prenatalnym okresie życia człowieka jak dzisiaj, stanowczo sugestię aborcji odrzuciła. Bardzo modliła się do Matki Bożej o wsparcie i szczęśliwy poród.
Gdy zbliżał się dla pani Wojtyłowej termin rozwiązania, sytuacja polityczna w kraju stawała się coraz bardziej niepokojąca i gorąca z powodu napierających bolszewików; za trzy miesiące miało dojść do rozstrzygnięcia i do Cudu nad Wisłą. Na razie jednak cud dokonał się w kamienicy przy wadowickim rynku. Trzy lata po mało jeszcze wówczas znanych objawieniach fatimskich – 18 maja 1920 r. między godziną 17 a 18 Emilia Wojtyłowa powiła zdrowego, silnego chłopczyka, któremu nadano imiona Karol Józef. Urodził się z pomocą akuszerki, gdy z okien dobiegał do mieszkania dźwięk dzwonów i donośny śpiew Litanii loretańskiej. Był to przecież wonny i radosny miesiąc Maryjny, czas codziennych nabożeństw majowych ku czci Bogarodzicy. Z uwagi na całe późniejsze życie Maryjnego biskupa i papieża Karola Wojtyły był to niewątpliwie ważny znak. 58 lat później o godz. 17.15 zostanie papieżem, a 61 lat później o 17.19, dokładnie w rocznicę pierwszego objawienia fatimskiego, zostanie ugodzony na Placu św. Piotra przez zamachowca, któremu jednak przyjdzie się zmierzyć z ręką Matki Bożej…
Oprócz rodziców bardzo radował się z narodzin Lolka również jego starszy brat – 14-letni Edmund, który był już uczniem wadowickiego gimnazjum (w czerwcu 1924 r. zda z wyróżnieniem maturę). 20 czerwca 1920 r. w kościele parafialnym Ofiarowania Najświętszej Marii Panny ks. Franciszek Żak, kapelan wojskowy, udzielił młodszemu synowi Emilii i Karola sakramentu chrztu przy chrzcielnicy w kaplicy Świętej Rodziny. Dokładnie w dniu swoich 50. urodzin przemawiając w wadowickim kościele, kard. Wojtyła dziękował: „Rodzicom i wszystkim, którzy łaskę chrztu św. dopełnili zdrową nauką wiary, a także rzetelnym przykładem życia chrześcijańskiego. Wielu z tych, którym dziękować wypada, już nie znajduje się wśród żyjących na ziemi. Przede wszystkim moi Rodzice i kapłan, który mnie chrzcił. Wielu z tych, którzy mnie potem przez naukę wiary i wychowanie chrześcijańskie gruntowali w tym, czym się przez chrzest św. z łaski Bożej stałem”.
Chłopiec otrzymał imiona Karol Józef – po swoim ojcu i po Oblubieńcu Najświętszej Marii Panny. Rodzicami chrzestnymi byli wujek i ciotka: Józef Kuczmierczyk, szwagier Emilii, oraz Maria Wiadrowska (1881–1959) jej starsza o trzy lata siostra. Maria wyszła za mąż za wielbiciela sztuki, właściciela zakładu oprawy obrazów Leona Wiadrowskiego. Wujostwo mieszkali w Krakowie na ul. Floriańskiej. Ciotka Maria była niewysoka i szczupła, oschła i zasadnicza, miała zwyczaj chodzić w czarnej sukni. Wujek Leon (zm. 1959) miał dla odmiany serdeczne i miłe usposobienie. Wiadrowscy oprócz córki Felicji, zwanej Lusią (która pozostanie Janowi Pawłowi II jako jedyna bliska krewna), mieli córkę Janinę i syna Adama. Kiedy po śmierci ojca w 1941 r. Karol zostanie zupełnie osierocony, wujostwo Wiadrowscy okażą mu „wiele troski w ciężkim okresie okupacji niemieckiej”.
Jedna z sąsiadek wspominała, że Wojtyłowie bardzo kochali swego małego synka. Wynosili Lolka w kołysce, bo nie mieli wózka, z mieszkania na świeże powietrze. Niektórzy się nawet dziwili, że tyle sobie robią z dzieckiem zachodu. Emilia miała jednak przekonanie, że jej młodszy syn będzie w przyszłości kimś wyjątkowym. Troskliwie opiekował się bratem także Edmund do momentu, kiedy wyjechał na studia do Krakowa. Mały Lolek otaczany był miłością.
15 września 1926 r. sześcioletni rezolutny chłopiec rozpoczął naukę w czteroletniej Szkole Powszechnej Męskiej im. Macieja Wadowity. Placówka mieściła się przy rynku, bardzo blisko domu, na piętrach budynku magistratu, który swoje biura miał na parterze (obecnie urząd miejski zajmuje cały budynek). Na parterze była też restauracja i cukiernia „Oaza” Jana Hyłki. Ks. Kazimierz Figlewicz, szkolny katecheta, wspominał, że Lolek był bardzo dobrym i lojalnym kolegą, nigdy też nie miał żadnych konfliktów z nauczycielami. Uczył się też zawsze z zapałem i otrzymywał najwyższe oceny.
W 1927 r. ojciec ze względu na podupadające zdrowie żony przeszedł w wieku 48 lat na wojskową emeryturę. Emilia coraz częściej niedomagała i wymagała opieki. Zajmując się żoną Karol senior nie mógł w pełni zatroszczyć się o młodszego syna, który nieraz pozostawiony był bez nadzoru. Studiujący na Uniwersytecie Jagiellońskim medycynę Edmund poświęcał bratu czas tylko w chwilach wolnych od własnych zajęć. Grał z nim w piłkę, zabierał na wycieczki. Dzięki Edmundowi Lolek po raz pierwszy zobaczył Tatry podczas wspólnej wyprawy do Doliny Pięciu Stawów. Ale to było okazjonalne. Chłopiec trafił więc pewnego razu pod opiekę wadowickich sióstr nazaretanek, które prowadziły ochronkę dziennego pobytu dla dzieci. Placówka od początku istnienia przeznaczona była dla najuboższych malców. Wielu uczęszczało tam całkowicie bezpłatnie. Tak więc w zajęciach i zabawach organizowanych przez siostry dla najmłodszych uczestniczył od pewnego momentu także Lolek. „Kiedy widziały nas, kilku chłopaków, wałęsających się po ulicach – wspominał po latach Jan Paweł II – zaczęły nas do siebie zapraszać, jak to się wtedy mówiło, do ochronki. Więc ja trafiłem wtedy w czasie wakacji do tej ochronki nazaretańskiej”.
W trakcie radosnych przygotowań dziewięcioletniego Lolka do Pierwszej Komunii św. Emilia Wojtyłowa zaniemogła już bardzo poważnie. Nie doczekała tej ważnej dla całej rodziny uroczystości. Zmarła 13 kwietnia 1929 r. na zapalenie mięśnia sercowego i nerek. Tragedia ta, kolejna śmierć bliskiej, kochanej osoby, bardzo dotknęła Karola i jego dwóch synów. Na zewnątrz jednak nigdy nie rozpaczali, nawet mały Lolek, choć był ogromnie smutny. Smutek ten bardzo widoczny jest na pamiątkowym zdjęciu z Pierwszej Komunii św., wykonanym 25 maja 1929 r.
Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.
Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej
Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.