„Powtórne zajęcie Rusi. Bogactwo i oświata R.P. 1366” Jana Matejki z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”. Fot. Zbiory MNW
Rozmach króla Kazimierza
Prof. Krzysztof Ożóg
Największy z polskich historyków doby średniowiecza, Jan Długosz, piszący swą kronikę kilkadziesiąt lat po śmierci króla Kazimierza, powiedział o spuściźnie tego monarchy, że zastał Polskę brudną, glinianą i drewnianą, a zostawił murowaną. W powszechnej świadomości też funkcjonuje taki mniej więcej obraz, gdy jest to tymczasem niezwykły skrót przebogatego dorobku całego długiego panowania króla Kazimierza i jego zasług dla Polski, dla Królestwa Polskiego. Jeśli bowiem spojrzymy na to, co pozostawił, uderza nas rozmach, z jakim to wszystko czynił, oraz niebywała skala jego przedsięwzięć. Zostawił po sobie 54 fortece i zamki, które wybudował, 23 miasta królewskie, które otoczył murami i basztami, a do tego lokował w swoich dobrach 50 miast, drugie tyle powstało w dobrach prywatnych. Gdy do tego dodać jeszcze co najmniej 100 świątyń, w tym około 50 murowanych z katedrą krakowską na czele, otrzymamy obraz niezwykłej spuścizny architektury murowanej, którą król Kazimierz zostawił i która zachwyca nas do dziś.
Wiele jego zamków dotrwało do naszych czasów niekiedy tylko w postaci ruiny, wiele jednak świątyń spełnia swoją funkcję do dnia dzisiejszego, jak chociażby katedra na Wawelu, kolegiaty wiślicka i sandomierska, kościoły na Kazimierzu, w Kargowie, Niepołomicach, Stopnicy i Szydłowie. W samym Krakowie mamy przecież jeszcze pozostawiony przez króla Kazimierza zamek, który potem został przebudowany. Monarcha uczynił z niego piękną, nowoczesną, gotycką rezydencję, do której w latach 60. XIV wieku spraszał najwybitniejszych władców z cesarzem Karolem IV Luksemburskim na czele. Pozostał także Kazimierzowy pałac miejski, dzisiejsza kamienica Hetmańska stojąca przy krakowskim Rynku, w której zachowała się piękna sala z gotyckim sklepieniem, ozdobionym zwornikami z herbami ziem Królestwa. Została ona wzniesiona przez króla jako jego miejska rezydencja. Charakter rezydencjonalny miały również zamki wybudowane przez Kazimierza m.in. w Niepołomicach i Szydłowie. Piękny dwór wzniósł także w Przedborzu, dokąd przybywał na polowania. I właśnie nieszczęsne polowanie sprawiło, że odniósł ranę, która przyczyniła się do jego śmierci.
Zachowanych po dzień dzisiejszy świadectw materialnych panowania tego monarchy jest zatem naprawdę bardzo dużo. Wiele miast szczyci się tym, że zostało założonych właśnie przez Kazimierza Wielkiego – w obecnych granicach Polski nie jest ich już około setki, część bowiem lokowana była na Rusi Halicko-Włodzimierskiej. Badacze policzyli, że na wybudowanie 54 fortec król Kazimierz potrzebował 648 000 grzywien, tj. 130 ton srebra (przeciętnie jeden zamek kosztował ok. 12 000 grzywien, czyli 2400 kg srebra). Ta ogromna kwota stanowiła dziewięcioletnie dochody całego państwa. Niemało kosztowały do tego obwarowane miasta, ale też i szereg innych jego przedsięwzięć. Także toczone wojny wymagały pieniędzy. Kazimierz Wielki był jednak niezwykle zapobiegliwym monarchą i umiał znaleźć potrzebne środki materialne. Z chwilą, kiedy rozpoczął panowanie, podjął wielki trud reformowania dóbr królewskich należących właściwie do skarbu państwa. Uczynił to w taki sposób, że rzeczywiście przynosiły coraz to większe dochody – zakładał w nich nowe wsie, a więc sprowadzał osadników, oraz tworzył nowe miasta – lokalne centra handlu i rzemiosła. Były to oczywiście inwestycje, które dopiero po kilkunastu latach przynosiły dochód, ale świadczyły o wielkiej zapobiegliwości i gospodarczym zmyśle władcy. Kazimierz zreformował ponadto największe wówczas przedsiębiorstwo państwowe, czyli żupy wielicko-bocheńskie, które przynosiły 1/3 dochodów całego Królestwa. Źródłami królewskich dochodów były ponadto kopalnie ołowiu z domieszką srebra, chociażby w Olkuszu. Skarb Królestwa Polskiego poważnie zasiliło także przejęcie w 1340 r. skarbu książąt halicko-włodzimierskich po śmierci Jerzego Bolesława Trojdenowica, gdy Kazimierz objął panowanie na Rusi.
Trudno nawet zliczyć, ile król zdołał osiągnąć podczas 37 lat swoich rządów, a trzeba wziąć pod uwagę, że Kazimierz w początkowym okresie swego panowania, kiedy sytuacja królestwa była naprawdę dramatyczna, miał przeciwko sobie potężnych wrogów: Zakon Krzyżacki i Jana Luksemburskiego. Zdołał odzyskać dużą część zagarniętych przez Krzyżaków ziem przy pomocy środków dyplomatycznych – i było to bardzo ważne osiągnięcie króla Kazimierza, który zarówno znakomicie posługiwał się dyplomacją, jak i sam prowadził rozmowy; także sam był dyplomatą. Odbył kilka podróży, spotkań, chociażby w stołecznym zamku węgierskim w Wyszehradzie, potem kilka razy jeździł do Pragi, a nawet do Malborka, prowadząc tam rozmowy z Andegawenami, Luksemburgami i wielkim mistrzem krzyżackim. W latach sześćdziesiątych sam wystawnie przyjmował w Krakowie władców środkowoeuropejskich z cesarzem Karolem IV Luksemburskim, któremu nawet zorganizował na Wawelu ślub ze swoją wnuczką Elżbietą i oczywiście huczne wesele. W pierwszym okresie swego panowania Kazimierz, nie narażając Królestwa Polskiego na dalsze zniszczenia i straty, zdołał osiągnąć to, co było możliwe do osiągnięcia na drodze pertraktacji. Tak więc zawarł w 1343 r. pokój z Zakonem Krzyżackim i wówczas do Królestwa powróciły Kujawy oraz ziemia dobrzyńska. Nieco wcześniej, w 1335 r., wykupił prawa Jana Luksemburskiego do polskiego tronu, płacąc za nie ogromną sumę – 20 tys. kop groszy praskich (ok. 5000 kg srebra). Wyłożył ją po to, żeby mieć na arenie międzynarodowej spokój i nie dawać królowi czeskiemu pretekstu do organizowania politycznych koalicji przeciwko państwu polskiemu. Później zaś Kazimierz, gdy trzeba było, potrafił niezwykle szybko zorganizować wyprawę na Lwów. Stało się tak na początku kwietnia 1340 r., kiedy został otruty Jerzy Bolesław Trojdenowic. Monarcha już po dwóch tygodniach znalazł się na Rusi i przejął jego spuściznę. Przede wszystkim zabezpieczył skarb po książętach ruskich. a także przywiózł ze Lwowa rodziny kupieckie. Kilka tygodni później, w czerwcu, kiedy mógł zebrać większą armię, zorganizował wielką wyprawę, żeby zająć całą Ruś Halicką. Umiał więc działać zdecydowanie. Często Kazimierz ukazywany jest jako król pokojowy, zapominając o tym, że od 1340 do 1366 r. toczył naprawdę wiele wojen – z Litwą, Tatarami, zaś konflikty z Luksemburgami o Śląsk w latach 1345-1348 miały bardziej epizodyczny charakter. Ogromny wysiłek militarny szedł w utrzymanie ziemi halickiej oraz zdobycie ziemi włodzimierskiej, co udało się Kazimierzowi osiągnąć. Polityczne i militarne sukcesy króla naprawdę były wielkie.
Trzeba przypomnieć, że Kazimierz wychowywał się na przyszłego władcę u boku swego bardzo już na tamte czasy podeszłego wiekiem ojca. Władysław Łokietek zmarł w 1333 r. mając 73 lata, to tak, jakby dzisiaj dożywać stu lat. Kazimierz urodził się w 1310 r., kiedy więc obejmował tron po ojcu, miał 23 lata. Był już jednak doświadczony, gdyż nie tylko uczestniczył w polityce ojca, ale także w prowadzonych przezeń wojnach pod koniec lat 20. i na początku lat 30. Wiemy, że uczestniczył w wyprawie roku 1331. W obawie, żeby nie zginął w wyniku starcia z Zakonem Krzyżackim pod Płowcami, Łokietek odesłał go, jedynego swego sukcesora, z pola bitwy. Nie wiedział bowiem, czy uda mu się pokonać wojska krzyżackie, a niebezpieczeństwo było wielkie. Władca stracił już wcześniej dwóch synów, przy życiu pozostał tylko najmłodszy, Kazimierz. Na łożu śmierci król Władysław polecił go swoim dwóm bardzo zaufanym doradcom: Spicymirowi z rodu Leliwitów, który był kasztelanem krakowskim, oraz Jarosławowi Bogorii, archidiakonowi krakowskiemu. Ci dwaj bardzo wybitni Łokietkowi doradcy stanowili także oparcie dla Kazimierza w pierwszych, najtrudniejszych latach rządów. Wiele im zawdzięczał przy podejmowaniu decyzji związanych z polityką wobec Krzyżaków i Jana Luksemburskiego oraz ze sprawą Rusi.
Jest tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika „WPiS - Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.
Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej
Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.