Kulisy szczytu NATO. Jak się Polsce udało sprawić, że nagle nikt nie lubi Rosji (albo przynajmniej tak udaje)?
Adam Sosnowski
To już wszyscy wiemy. Do Polski i trzech krajów bałtyckich od przyszłego roku przyjadą cztery nowoczesne bataliony NATO-wskich żołnierzy, każdy z nich liczący około 1000 ludzi. Państwem ramowym, a więc jakby prowadzącym, w naszym przypadku będą Stany Zjednoczone, w pozostałych Wielka Brytania, Kanada i Niemcy. Ale co jeszcze się działo na szczycie, w którym uczestniczyło ponad stu prezydentów, premierów oraz ministrów obrony i spraw zagranicznych? Bardzo dużo. I padło wiele kluczowych słów, na których nie skupiały się media w swoich relacjach. Mimo że do Warszawy przyjechało ponad 2000 dziennikarzy. Zanim jednak opiszę kulisy szczytu, którego świadkiem miałem okazję być 8 i 9 lipca w naszej stolicy, należy powiedzieć jedno: NATO Warsaw Summit 2016 był organizacyjnym wielkim sukcesem.
Polska jakość
Przyznam szczerze, że sam miałem wątpliwości, czy nie dojdzie do jakichś niemiłych wpadek czy innych nieprzyjemnych incydentów, ale nic takiego nie miało miejsca – wręcz przeciwnie. Komunikacja działała sprawnie, dojazdy i wyjazdy zorganizowano bardzo logicznie, a miasto nie zostało sparaliżowane. Nie na wszystkich wielkich imprezach to się udaje. Np. podczas tygodnia ONZ w Nowym Jorku do hotelu wracałam trzy, cztery godziny. Na konklawe w Rzymie było podobnie. W Warszawie natomiast wyznaczono specjalne trasy, zaś osoby pracujące przy szczycie lub obsługujące go medialnie miały zagwarantowany specjalny transport z 18 różnych punktów miasta.
Na samym Stadionie Narodowym, który na zagranicznych dziennikarzach robił spore wrażenie, wszystko szło jak z płatka. Jako że obiekt jest naprawdę duży, także jeśli chodzi o jego zaplecze, to dla wszystkich było dość miejsca i nie dochodziło do tradycyjnych na tego typu imprezach walk dziennikarzy o wolne biurka lub podpięcia do internetu. Przez 24 godziny na dobę był dostęp do ciepłych posiłków i napojów, przepływ informacji następował błyskawicznie, a strona polska zorganizowała nawet pomoc techniczną na wypadek, gdyby komuś się zepsuł laptop czy smartfon. Obsługa bezproblemowo rozmawiała w wielu językach. Pół roku wcześniej byłem na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, wydarzeniu o podobnej tematyce gromadzącym także wielu VIP-ów ze świata władzy. Organizacyjnie natomiast nie ma nawet porównania, Niemcy mogliby spokojnie przyjechać do Warszawy i uczyć się od gospodarzy szczytu, jak organizować wielkie imprezy.
Wracając jednak do samego szczytu to warto zacząć refleksję nad nim od owych batalionów. Politycy i komentatorzy podkreślają bowiem zgodnie, że najważniejszy w nich jest wymiar pewnej demonstracji politycznej, oddziały mają bowiem być międzynarodowe. Jeżeli ktoś zaatakuje kraj z takim oddziałem, to tak jakby zaatakował wszystkie 28 (a niedługo już 29, jak dołączy Czarnogóra) państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego.
To nie bataliony będą w Polsce
I niewątpliwie ten wymiar jest bardzo ważny, i faktycznie czyni nasz kraj bardziej bezpiecznym. Jeżeli podczas ataku na nasz kraj zginą żołnierze amerykańscy, to trudno sobie wyobrazić scenariusz, w którym USA ten fakt po prostu przyjmie bez odpowiedniej reakcji zbrojnej. Nie chodzi jednak tylko o gest polityczny. Chodzi bowiem o to, że do Polski, Łotwy, Litwy i Estonii trafią de facto nie bataliony, lecz batalionowe grupy bojowe, a to w nomenklaturze wojskowej oznacza już coś innego.
Już samo określenie jednostki wojskowej „batalion” jest niejasne, bo może oznaczać od 300 do 1200 żołnierzy. Liczba zależy od tego, ilu żołnierzy przydzielono do pomniejszych jednostek, z których z kolei składa się batalion. W przypadku Wojska Polskiego najmniejszą taką jednostką organizacyjną jest drużyna, ale już w niej może być od 3 do 15 żołnierzy. Stopień wyżej stoją plutony, które składają się z kilku drużyn. Plutony tworzą kompanie, a te właśnie bataliony. Oficerem dowodzącym batalionu jest zazwyczaj podpułkownik. Do tego dochodzą jeszcze poszczególne tradycje, zwyczaje i nazewnictwa armii państw członkowskich NATO, tak więc nie jest tak łatwo się rozeznać w tej strukturze.
Tak czy inaczej te cztery jednostki organizacyjne wojska (drużyna, pluton, kompania i batalion) w nomenklaturze NATO są pododdziałami, przy czym batalion jest ich najliczniejszą formą. Wyżej są już oddziały, do których zalicza się samodzielny batalion (polski odpowiednik batalionowych grup bojowych) i pułk (jeszcze wyżej stoją brygady, dywizje i armie).
Różnica między batalionem a samodzielnym batalionem jest nie tylko w nazwie, ale także w znaczeniu praktycznym. Batalion jako część składowa brygady raczej nie jest zdolny do samodzielnych działań na polu bitwy, gdyż brakuje mu przede wszystkim możliwości logistycznych. Samodzielny batalion tę zdolność natomiast posiada i może działać bez wsparcia brygady. Ponadto jest wspierany przez jednostki artylerii lub przeciwlotnicze. Np. podczas wojny w Iraku brygady wojsk sojuszniczych, także polskie, również były podzielone na batalionowe grupy bojowe.
Jest to tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika “WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.
Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej
Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.