Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Dialog między białogłową ciekawską a mężem statecznym o dyable, Polakach i dzieckach spędzonych.

Aktualności

26.05.2021 11:14

„A po świecie okrzyk leci: Niechaj żyje król Jan Trzeci!”, pisała Maria Konopnicka. Odsiecz Wiedeńska – wspaniały moment chwały oręża polskiego w artystycznym ujęciu Stanisława Bagieńskiego. Fot. Polona

 

 

 

„A po świecie okrzyk leci: Niechaj żyje król Jan Trzeci!”, pisała Maria Konopnicka. Odsiecz Wiedeńska – wspaniały moment chwały oręża polskiego w artystycznym ujęciu Stanisława Bagieńskiego. Fot. Polona

 

 

 

Od ćwierci wieku pod Kruka Białego sztandarem

Prof. Woyciech Roszkowski

 

 

Dziwny ten manuskrypt, odkryty niedawno w krypcie jednego z kościołów na Podlasiu, wzbudził moje zainteresowanie, gdyż zapis, który datować można na XVII wiek, wskazuje niedwuznacznie, iż jest to dialog dwóch osób, z których jedna, najwyraźniej kobieta, zadaje pytania w sposób typowy dla tej epoki, podczas gdy druga osoba, mężczyzna, wydaje się relacjonować jej swoje wrażenia z podróży w nasze czasy. Czyżby był to dowód, że takie podróże w czasie były wtedy możliwe? Trudno w to uwierzyć, więc może mąż ów opowiada niewieście swoje sny, ale wówczas jak zrozumieć wierność owych snów proroczych? Trudno powiedzieć, ale nie wiem, jak tłumaczyć sobie ten dziwny dialog, który można nazwać „Czasem przyszłym w przeszłości”? Taka forma gramatyczna istnieje w języku angielskim i występuje tam jako future in the past. Może więc w Anglii lub Stanach Zjednoczonych rzecz dałoby się rozplątać. Tekst podaję za oryginałem wedle jego ortografii.

 

I
Coś więc Waść poźrzał w nieprzytomności swoiey?
– Zlądował-żem w czasiech wzburzonych wielce,
W krainie mężów wiotkich a mownych,
Machinami samobieżnymi zaiętych,
Lubo w sznurkiem do ściany przybite,
Tablice świetliste wpatrzonych,
Gdzie kupy iakoweś za piłką ganiaią,
Lubo, wybacz aśćka, w powaby niewieście.

A cóż to, białogłów w całości żeś Waszmość nie widział? – I owszem, rozróżnić bab od chłopów ieno trudno,
Gdy włosy u nich podobne, a w gaciach wszytkie łażą.
Gdy bez gaci, tedy łacniey, ieno dziwnem
Mnie się zdało, iż tam chędożenie iako zawdy w modzie,
A dzieckow nie uświadczysz iak na lekarstwo.

Iakże to: dzieckow ni ma? A skąd ludzi biorą?
– Gadali, że dzieckow ni ma po domach
Ieno, że się w fabrykach rodzą
Na sposób taki, że kużden wybrać może
Co mu najłacniej pasuie: płci iakiey pacholę;
Kolor ócz y włosów takoż się rychtuie.

A orzą one, sieią y do gumna zwożą?
– Tegom nie widział, a z czego żyią poiąć mnie nie sposób,
Bo w klatkach szklannych pod niebo wysokich
Dnie całe siedzą y o pracy prawią, lecz
Iaka robota ona nie mnie iednako sądzić,
Bo gadka ich zawiła wielce.

Dziwy to, dziwy, nad poięcie ludzkie, a dudki skąd maią? – Iam dudkow nie widział, bo w potrzebie
Palec do ściany przykładaią i stamtąd papiry biorą,
Ktoremi za wszytko płacą. Możeć rzecz w tem,
Że kużden puzderko czarne w łapie trzymie
I w nie się gapi y doń gada y paluchami przebira?

A stroie niewieście iakie u nich modne?
– Ciężko mnie o tem gadać, bo się w tym nie rozbiram,
Ieno tak rzec mogę, że niyak zmiarkować nie mogę,
Czy in publico się zakryć próbuyą, czy odkryć,
Iedne bowiem, na czarno całe, ledwie oczy widać,
Z tyłu, chyłkiem, za mężem zdążayą, insze zaś,
Gołe całkiem, mężami pomiataią.

Przebóg, gaday mi Waszmość o sukniach trocha więcy!
– Przeto widziałżem na tablicy świecącey,
Iak się przechadzały zyawy iakieś smutne,
Całe na czarno po pomoście tam i nazad,
Nogami zarzucayąc, gdy niczego inszego nie stało.
Za zasłoną fircyk ieden ie poganiał,
Widno nadzorca lupanaru onego.

A bale u nich iakie? Figury maią nowe?
– O tem aż gadać straszno,
Bo światło gaszą i po ciemku skaczą,
Małpie ruchy ćwiczą, nawet się nie dotkną,
Ieno tyłkami kręcą, a hałas taki czynią,
Że zmarłego przebudzić zdolen,
I ieszcze po oczach promieniami rażą!
Życie ratuiąc, rychło stamtąd uciekłem!

A gadać, co o tem wszytkiem gadaią?
– Tu żem ze wszytkim zbaraniał, bo słyszę ieszcze,
Iak ięczy ieden, że „postęp” i że koniec bliski,
Inszy myśl rozcapierzoną rękami z gardła wyciąga,
Prawi, że wszytko iasne, bo ciemne
I że się z tym nic zrobić nie da!
I dumny iaki, gdy to gada, chocia nic nie poymuie!

Matko Jedyna, toć tam iuż koniec świata bliski!
II
Rzeknij mnie Waszmość, iest-li tam ieszcze Polski trocha?
– Iest i to kupa, chocia Litwa i Ruś odięta od iey ciała.
Gadał mnie kmieć ieden, iż Moskwicinów to sprawka,
Co się po świecie rozleźli na kształt zarazy.
Insza rzecz, iż szlachty nigdzie znaleźć żem nie mógł,
Czy to, że wymarłszy ona, czy, że ją mór iakowyś zdusił.
Pytałem żaka iednego, co mnie się przytomnym zdawał,
Aleć się w łeb postukał y chyłkiem odbieżał.

O la Boga! Takoż młódź nasza od rozumu odszedłszy?
– Trudno mnie to zmiarkować, skoro dziwy gadaią;
Coś zaczną, a skończyć nie mogą, ieno
„Spoko” lubo „nara” y „sorki” – cóż to znaczyć może?
Iednego-m do muru przycisłszy
Nożykiem postraszył, tak mnie on zaraz wyznał,
Że „nowoczesności” sługa y że on mowę nienawiści
Wyplenić gotów, po pysku leiąc.
A Tatarów się one Polaki nie boią?
– O Tatarach żem nie słyszał, ieno o „Ruskich”,
Które ponoć siła złego narobili, a y nynie
Za progiem siedzą y zęby spsute szczerzą.
Dziw to nad dziwy, bo iam takich co po rusku gadaią
Wszędy słyszał, czy to na ulicy czy w poyazdach,
Co pod ziemią potaiemnie krążą.
Nie wiem tedy, gdzie one Ruskie po prawdzie się znaiduią
Bo takoż ieden Polak drugiemu od Ruskich wymyśla.

Tedy żrą się nasi panowie szlachta iako zawdy?
– Na to mnie wygląda, a takoż, że mało kto duma
O skutecznym rad sposobie, a więcy o tem,
Iak rodaka do muru przygwoździć y mianem niecnem
Czci pozbawić. Co też tam się wygaduje,
To, wybacz, aśćka, nawet powtarzać hadko,
A nayprędzey „pisior” lub „faszysta” się słyszy.
Dumałżem wiela, co te słowa kryią y doyść żem nie mógł.

Obmierzłe to słowa, iako żywo, lecz cóż one znaczą?
– Coś na kszałt gnoyu, mnie się zdawa, lubo plwocin,
Co ie z pogardy nikto w gębie nie strzymie.
Takoż zmiarkować-żem nie mógł wcale,
Kto tam za szlachtę uchodzi y z przyczyny iakey.
Widział-żem w obrazkach ichnich ruchomych,
Iako obywatela iednego, grzecznego całkiem,
Kupa iakowaś, szlachecka ponoć, znienacka napadłszy
Od „moherów” zelżywszy, po łbie mu nakładła.

Iakże tedy iest ze szlachtą naszą?
– Ciężko mnie o tem gadać, aleć iey iuż chyba ni ma,
Bo wszytkie prawie do miast się przeniosły, a
Murów obronnych nigdzie nie uświadczysz.
Tedy psubratow kupy się tam nalazły,
A bram miejskich iuż pilnować nikto nieprobuie
I kużden barbarus na rynek wleźć może.
Co więcy, iak elekcyia przychodzi, to kużden,
Czy to chudopachołek czy inszy łotr kreski oddać może.

A płeć niewieścia iuż nic nie znaczy?
– I owszem, nawet więcy iako drzewiey, ieno
Czy cieszyć się, czy płakać to iuż sam nie wiem.
Onegday patrzę, a tu kupa wielga na ratusz nastaie,
A na czele kupy oney baby iakoweś z rykiem dzikiem
I pianą na gębach, iako czarownic stado,
A i młodziankow trocha z tyłu z podkulonemi ogonami,
Aborcyi żądaią chocia dziecki ze sobą ciagną.

Możeć z tych dzieckow pociecha iakaś będzie?
Tak y mnie ieden gadał, aleć bez przekonania,
Bo skąd u nich rozum iakiś wziąć się może,
Skoro na targu kupione dla chłopow uciechy,
Lubo do gadaczek świecących przylepione,
A niewiast wszetecznych, co dziecki spędzaią
Po miastach i siołach wszędy pełno.

Matko Jedyna! I skądże ratunku wyglądać?
III
A Lud Boży co na to powiada?
– W czas pandemiyi nikto nic do gadania nie miał
Gdy kościoły zamkli, iżby lud przez zarazą
Chronić, ieno barziey od pacierza y inszey posługi,
A księdzow nawet do chorych nie puszczali,
Tak iż nieboraki same bez pociechy ostatniey umierali.
Pono iacyś ludziska widzieli, że się Dyabeł
W szaty Uniyi przebrał y na Mszę dzwonił.

Panienko Przenayświętsza, to do kościoła wnijść nie daią?
– Dać czasem daią, ieno y tam tłuszcza nie raz wpadnie,
Blekotu snadnie się nayadłszy,
Na ołtarz wskoczy y łapami macha,
A co krzyczy, to y uszu zatkawszy
Nawet żem zmiarkować nie chciał.
Czarownica iedna ponoć się z nożem na Mszę wybrała;
Ledwie ią mężow statecznych kilkoro
Na ziem rzuciwszy, na dwór wybrosili.

Nie masz tedy mężow statecznych ieszcze w Oyczyźnie naszey?
– A Iuści iest trocha: do kupy się w Krakowie zbieraią
Y z Boską pomocą straż trzymią. Od ćwierć wieku
Pod Białego Kruka sztandarem, „Wpisem” pokrzepieni,
A takoż y trunkiem nieraz zacnem,
Ile sił starcza zaprzańcow y czarownice precz gonią.

O la Boga! Toż koniec świata odwołan będzie!?

 


→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 04/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum