Jedna z sióstr benedyktynek przegląda iluminowany kancjonał z 1536 r. z pieśniami religijnymi. Fot. Adam Bujak
Dramatyczny apel sióstr z XIII-wiecznego klasztoru
Paweł Stachnik
Na początku XIII w. małopolski możnowładca Klemens Jaksa Gryfita i jego żona Racława ufundowali w Staniątkach pod Krakowem klasztor benedyktyński. Był on przeznaczony dla ich córki – Wisenny-Wyszeniegi, która została pierwszą ksienią konwentu. Być może na wybór Staniątek jako miejsca dla klasztoru wpływ miała żywa do dziś legenda o pobycie tam św. Wojciecha. Otóż duchowny zmierzając z Pragi na dwór Bolesława Chrobrego do Gniezna, miał podróżować właśnie tamtędy – szlakiem wiodącym przez Puszczę Niepołomicką (po której dziś są już tylko ślady, a jeszcze w latach 1960. żyły tam żubry…). Pod jednym z puszczańskich dębów biskup zatrzymał swój orszak i miał powiedzieć „Uděláme tady staniatku” (Zróbmy tu odpoczynek). Osadę, która tam potem powstała, nazwano Staniątkami. Tyle legenda.
Jaksa, który nie miał męskiego potomka, bogato uposażył klasztor w ziemię, przekazując mu wszystkie swoje włości. Także jego trzej bracia – również bezdzietni – zapisali opactwu własne posiadłości. Zapewniło to benedyktyńskiej wspólnocie utrzymanie i dobrobyt na długie lata. Posiadłości były ogromne, bo lekko licząc miały obejmować 110 wsi – mówi prof. Andrzej Włodarek, historyk sztuki z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, który bada zbiory i dzieje staniąteckiego opactwa. Przy klasztorze powstała wieś Staniątki, której życie toczyło się wokół konwentu. Zbudowano folwark z licznymi zabudowaniami gospodarczymi, mieszkania oficjalistów, później także pocztę. Wieś rozwijała się dzięki klasztorowi i razem z nim.
Budowa klasztoru i towarzyszącego mu kościoła trwała parę lat. Wiadomo, że w 1238 r. biskup krakowski Wisław zaświadczył, że konsekrował kościół w Staniątkach pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny oraz zatwierdził wszystkie posiadłości klasztorne. W 1253 r. papież Innocenty IV zatwierdził swoją bullą przywileje opactwa, a rok później kolejne przywileje nadał mu książę krakowski Bolesław Wstydliwy.
Architektoniczne skarby
Budowę murowanego gotyckiego kościoła w Staniątkach ukończono w drugiej połowie XIII w. – Świątynia ta to prawdziwa rewelacja. W dziejach architektury polskiej to najstarsza wczesnogotycka hala filarowa z prostokątnym prezbiterium. Do naszych czasów przetrwała w całości, ze sklepieniami i całym zespołem detali architektonicznych: zwornikami, wspornikami i pilastrami. Wiązanie dachowe jest średniowieczne – opowiada prof. Włodarek. – Takich skarbów jest w staniąteckim kościele więcej. To prawdziwa perła budownictwa – dodaje badacz.
Do gotyckiego kościoła od strony południowej dostawiono czworobok budynków klasztornych, wzniesionych według wskazań i zwyczajów benedyktyńskich. Zgodnie z nimi osoba zakonna mogła spędzić całe życie w obrębie murów klasztoru, bez potrzeby wychodzenia na zewnątrz. Na piętrze była duża sala sypialna, w której wspólnie nocowały siostry. Na dole umieszczono refektarz, kuchnię, skryptorium, apartament ksieni, pracownie i składy. Z czasem, gdy zmieniały się zwyczaje, klasztor przebudowywano. I tak np. w XVII w. na polecenie biskupa krakowskiego kard. Jerzego Radziwiłła wspólną sypialnię podzielono na pojedyncze cele dla 40 zakonnic, środkiem piętra wytyczono zaś korytarz. To kolejne piękne rozwiązanie architektoniczne. Korytarz jest wyższy niż położone po bokach cele, przez co światło do środka można było wpuścić przez okna umieszczone ponad dachami cel. W efekcie mamy tam niezwykłe światło, wpadające z czterech stron, dzięki czemu w zasadzie przez całą dobę, również w pogodną noc, jest jasno. Wspaniała architektura – zachwyca się prof. Włodarek. Pierwotne zabudowania klasztorne spłonęły prawie całkowicie w kilku pożarach w XVI i XVII w. Te obecne powstały w wyniku rozbudowy dokonanej staraniem ksieni Anny Cecylii Trzcińskiej w latach 40. XVII w.
Wprawdzie klasztor ucierpiał podczas wspomnianych pożarów, a potem potopu szwedzkiego i wojny północnej, ale jednocześnie cały czas przeżywał okres prosperity. Na początku XVIII w. zwiększyła się liczba zakonnic, więc konieczne stało się przebudowanie chóru zakonnego, bo siostry na nim się nie mieściły. Ówczesna ksieni kazała dostawić do kościoła od strony zachodniej piętrową przybudówkę. Na jej parterze znalazła się kaplica, do której klauzurowe siostry schodziły podczas Mszy św., by przez kratę przyjąć Najświętszy Sakrament. Na piętrze wyburzono fragment fasady kościoła i postawiono arkadę, przez co chór znacznie się powiększył. Pamiątką z tej przebudowy jest bardzo ciekawe dla historyków architektury – choć przypadkowe – rozwiązanie: nad nowym barokowym sklepieniem zachowała się część muru gotyckiego. Po remoncie i obniżeniu stropu znalazł się on na wysokości strychu i tam o nim po prostu zapomniano. Po latach został odnaleziony i zachwycił badaczy. Ta sama przebudowa dała naukowcom jeszcze jeden niezwykły prezent. Dach wspomnianej przybudówki zasłonił kawałek elewacji zachodniego skrzydła klasztoru. Gdy po wiekach zajrzeli tam badacze, ich oczom ukazało się oryginalne zdobienie, jakie mury klasztoru miały w XVII w. Pozwala nam to odtworzyć wygląd klasztoru z tamtego czasu, łącznie z autentycznym fryzem, jaki biegł wtedy po murach, i kolorem tynków – mówi prof. Włodarek.
Staniątki stały się również sanktuarium maryjnym. Czczony był tam cudowny obraz Matki Bożej Bolesnej, według przekazu podarowany klasztorowi przez fundatora Klemensa Gryfitę, który potem został z niewiadomych przyczyn zastąpiony pięknym wizerunkiem namalowanym w pierwszej połowie XVI w. Modlili się tam m.in. św. Kinga, bł. Salomea, książę Bolesław Wstydliwy, św. Jadwiga, królowie Władysław Jagiełło, Zygmunt Stary i Jan III Sobieski. Zakonnice wierzyły, że Matka Boża Bolesna otacza ich staniąteckie zgromadzenie szczególną opieką. Dawało się to zauważyć w dramatycznych momentach historii, np. podczas potopu szwedzkiego, konfederacji barskiej czy I wojny światowej. Na początku XX w. benedyktynki podjęły starania o koronację obrazu. Inicjatorką tych starań była ówczesna ksieni Kazimiera Hilaria Szczerbianka. W 1913 r. Kościół wydał zgodę na koronację. Niestety, przygotowania do uroczystości przerwane zostały przez wybuch I wojny światowej. Do sprawy wrócono po wojnie, w wolnej Polsce. 1 września 1924 r. metropolita krakowski Adam Stefan Sapieha na mocy dekretu kapituły watykańskiej ukoronował obraz koronami papieskimi.
Jest to tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika “WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.
Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej
Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.