Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane
w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".

Anarchia

Aktualności

19.07.2016 9:58

Rys. Ewa Barańska-Jamrozik Rys. Ewa Barańska-Jamrozik

 

A paragrafy czekają…

Leszek Sosnowski

 

Anarchia to określenie greckie, znaczy „bez władcy”; można szerzej powiedzieć bez władzy. Jeszcze szerzej rozumując, anarchią można nazwać stan, w którym władza co prawda jest, ale nie może lub nie chce egzekwować określonych norm życia społecznego oraz politycznego.

1.

Lewackie ruchy zawsze negowały wszelką władzę, dopóki same jej nie osiągnęły, a wtedy dalej negowały wszelkie rządy, choć swoje już nie. Anarchiści byli awangardą nawet wśród lewaków, a każdy rząd, jaki się pojawiał, nazywali faszystowskim. Tak im zostało. Aby pomóc w rozeznaniu się wśród nich, spójrzmy jak wiele synonimów posiada pojęcie „anarchia” – grubo ponad sto. Wybierzmy choć część z nich i zastanówmy się, które pasują do różnych działań publicznych i do różnych osób w obecnej Polsce:

bajzel, bałagan, bezhołowie, chaos, galimatias, kołowacizna, kotłowanina, mętlik, nieład, pieprznik, pomieszanie z poplątaniem, rozgardiasz, rozprzężenie, stajnia Augiasza, syf, wolna amerykanka, zamęt, zawirowanie, bezprawie, bezrząd, demoralizacja, destabilizacja, nierząd, rozkład, rozluźnienie dyscypliny, rozpasanie, rozwydrzenie, samowola, upadek moralności, wolnoamerykanka, zepsucie, ferment, wariatkowo, bezkarność, lekceważenie nakazów, niekarność, nieposłuszeństwo, niesforność, niesubordynacja, niezdyscyplinowanie, rozzuchwalenie, sobiepaństwo, swawola, warcholstwo, wichrzycielstwo, dwuwładza, prawo dżungli, brak gospodarza, brak silnej ręki, awanturnictwo, kłótliwość, pieniactwo, swarliwość, bezkrólewie, wolność absolutna, niegodziwość, niesprawiedliwość.

Do każdego z powyższych pojęć można dopasować znaczące, prominentne osoby i powtarzające się sytuacje społeczne oraz polityczne. Proponuję Państwu taką zabawę, najlepiej zbiorową (choćby podczas weekendowego grillowania), w dopasowywanie – z kim należy kojarzyć np. „bezhołowie”, z kim „pomieszanie z poplątaniem”, z kim „nierząd”, albo „ferment”, albo „sobiepaństwo”, albo „brak silnej ręki”, albo „wichrzycielstwo”, albo „niegodziwość”. Do kogo pasuje nie tylko jedno takie określenie, a do kogo większość, a może nawet wszystkie…

2.

Anarchiści w Polsce (zresztą nie tylko u nas) zawsze działali w interesie Moskwy, nawet nieświadomie; najpierw carskiej, potem bolszewickiej a teraz putinowskiej. Żadna rosyjska władza nie pozwalała na terenie swej jurysdykcji na swobody polityczne (choć każda tłumaczyła to innymi interesami, innymi ideami) – to była dobra pożywka dla anarchistów. Każda rosyjska władza od czasów Iwana Groźnego miała też zapędy imperialne i w tym celu oprócz klasycznych argumentów siłowych wykorzystywała elementy wojny hybrydowej dużo wcześniej niż komukolwiek śniło się ją tak nazywać. Wielkim i stałym rosyjskim poligonem wojny hybrydowej stała się co najmniej od czasów Sejmu niemego (1717) Rzeczpospolita; najpierw Obojga Narodów, potem ta bez granic na mapie, zaborowa, następnie II RP, ludowa, a w końcu III RP. Ćwicząc głównie na naszym terytorium Rosjanie stali się arcymistrzami w anarchizowaniu najpierw sąsiednich, a potem i dalszych narodów.

Anarchia w danym kraju jest marzeniem jego wrogów. Anarchia rozbudza, i to gwałtownie, apetyty na terytoria i dobra zanarchizowanego kraju, ponieważ staje się on łupem osiągalnym przy wyjątkowo niskich kosztach własnych. Bardzo często wystarcza trochę srebrników, jak np. za Stanisława Augusta, by przywieść sąsiada do upadku a następnie go zaanektować. To „trochę” odnosi się oczywiście do skali całego imperium, bo indywidualnie dla korumpowanych są to walory nie do pogardzenia. Walory mierzone zresztą nie tylko konkretnymi sumami, ale i możliwością zaspokojenia żądzy władzy (ograniczonej przez imperatora, ale olbrzymiej w stosunku do rodaków), zaspokojenia pychy, a także potrzeb wynikających z wszelakich zboczeń, które są z punktu widzenia hybrydowego agresora szczególnie pożądane u polityków obozu przeciwnego.

Przełom roku 1989 nie stworzył sytuacji dogodnej dla anarchistów w Polsce, musieli jeszcze trochę poczekać, bowiem otwarta walka z panującą postkomuną nie leżała ani w ich interesach prywatnych, ani ideowych. Dopiero ubiegłoroczna diametralna zmiana polityczna otworzyła przed nimi pole do popisu i do wyżycia się; to ostatnie jest i zawsze było bardzo istotnym elementem działalności anarchistów, którzy generalnie właśnie emocje (negatywne) ubierają w idee, stosując przy tym nagminnie demagogię jako środek do przekonywania i pozyskiwania sojuszników. Takich osobników znakomicie potrafią wykorzystać obcy, dziś już nie tylko Rosja, choć jej wciąż jeszcze nikt nie prześcignął we wrogiej penetracji narodów i społeczeństw. W takim działaniu agresorom przydają się zarówno przeciwnicy, jak i obrońcy demokracji, wierzący, jak i ateiści, nacjonaliści, jak i anarchiści...

3.

Anarchia, odrzucając wszelkie podstawowe wartości i zasady, bardzo łatwo przechodzi do zdrady. I to też jest sytuacja obserwowana w Polsce nie od dziś, choć dziś znów się nasila w stopniu bardzo zagrażającym suwerenności kraju. Suwerenność jest dla anarchisty albo bardzo względnym pojęciem, albo w ogóle uznaje on ją za bezsensowne ograniczenie. Oczywiście utrata suwerenności z pewnością pozbawi anarchistów możliwości publicznych protestów, ale akurat tym to towarzystwo się nie martwi, ponieważ jedni z nich uzyskają stosowne korzyści od okupanta i się zaspokoją (oraz uspokoją), drudzy zaś, którzy w imię swoich poglądów te korzyści jednak odrzucą, znajdą tym samym jeszcze lepszą pożywkę do walki z zasadami oraz regulacjami, jakiekolwiek by one były. To oczywiście kompletnie chora logika, ale pamiętajmy, że na fałszywych rozumowaniach budowano największe totalitaryzmy i utopie. Wiek XX dostarczył tego przykładów na niespotykaną dotychczas skalę.

Jakimi słowami określić na przykład postępowanie władz Poznania (władz ustanowionych w wielce podejrzanych, do dziś nierozliczonych do końca wyborach samorządowych w 2014 r.) w czasie obchodów 60. rocznicy Czerwca 1956? Nie ma potrzeby opisywania tu tego wydarzenia, wszyscy je znamy.

Pytanie zasadnicze brzmi natomiast, jak zdarzenia te zostały zakwalifikowane? Wojewoda z nowego nadania napisał w oficjalnym oświadczenie, że „doszło do profanacji święta, ale nade wszystko do upokorzenia bohaterów Czerwca’56 oraz ich rodzin”. Tak powiedział oficjalny przedstawiciel legalnej, demokratycznej władzy. A jakie wnioski wyciągnął po stwierdzeniu tych, skądinąd ewidentnych, faktów? Posłał do sądu za „profanację” i za „upokorzenia”? Otóż nie, nawet o tym mowy nie było. W dalszym ciągu oświadczenia wojewoda stwierdził: „W zaistniałej sytuacji wyrażamy głębokie ubolewanie wobec powstańców Czerwca’56 oraz ich rodzin, a także tych wszystkich, którzy zostali dotknięci zaistniałymi wydarzeniami”.

 

  Jest to tylko początek artykułu. Całość jest do przeczytania w aktualnym numerze naszego miesięcznika “WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”. Można go zakupić tutaj.


→ Opcje wyszukiwania Drukuj stronę WPiS 04/2024 - okładka Zamów prenumeratę Egzemplarz okazowy

Zapisz się do newslettera

Facebook
  • Blogpress
  • Polsko-Polonijna Gazeta Internetowa KWORUM
  • Niezależna Gazeta Obywatelska w Opolu
  • Solidarni 2010
  • Razem tv
  • Konserwatyzm.pl
  • Niepoprawne Radio PL
  • Afery PO
  • Towarzystwo Patriotyczne
  • Prawica.com.pl
  • Solidarność Walcząca Mazowsze
  • Liga Obrony Suwerenności
  • Ewa Stankiewicz

Komentarze

Domniemanie jako metoda manipulacji

Trzeba przyznać, że lewackie media nad Wisłą, czyli media, które same nazwały się „głównego nurtu”, podczas pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II trzymały w sprawach papieskich języki, pióra i kamery na wodzy. Póki Ojciec Święty żył, naprawdę rzadko zdarzał się jakiś napad na naszego Wielkiego Rodaka ze strony Jego ziomków, obojętnie jakiej byli orientacji (teraz, co innego – używają sobie po chamsku). W Niemczech natomiast niezbyt respektują swojego rodaka na tronie Piotrowym i to jeszcze za życia Benedykta XVI. I tam nie obywa się bez chamstwa, które w temacie papieskim jest jakby uprawnione. Dotyczy to nawet tak zdawałoby się szacownych i kulturalnych redakcji, jak np. „Die Welt”. Nie wiem czemu w Polsce określa się ten dziennik jako konserwatywno-prawicowy. Tym bardziej, że redakcja sama pisze o sobie: „liberalno-kosmopolityczna”.
więcej

Copyright © Biały Kruk Copyright © Biały Kruk. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszelkie materiały, informacje, pliki, zdjęcia itp. dostępne w serwisie chronione są prawami autorskimi i nie mogą być kopiowane, publikowane i rozprowadzane w żadnej formie.
Cytaty możliwe są jedynie pod warunkiem podania źródła.

MKiDN
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Archiwum